Rosyjscy oligarchowie: bez Łukaszenki gospodarka odżyje

Rosyjscy miliarderzy, którzy mają interesy na Białorusi, prognozują szybki wzrost gospodarczy u sąsiada. Pod warunkiem, że władzę straci Aleksandr Łukaszenko.

Aktualizacja: 10.09.2020 14:47 Publikacja: 10.09.2020 14:26

Rosyjscy oligarchowie: bez Łukaszenki gospodarka odżyje

Foto: Bloomberg

Forbes podkreśla, że „krąg miliarderów pracujących na Białorusi lub współpracujących z jej przedsiębiorstwami okazał się dość wąski: w kraju (na Białorusi-red) jest niewiele firm prywatnych - około 70 proc. gospodarki zajmuje państwo. Państwowa rafineria Mozyr (4 miliardy dolarów w 2019 roku), Naftan (3,7 miliarda dolarów) i Belaruskali (2,3 miliarda dolarów) znajdują się na pierwszych miejscach pod względem przychodów".

Czytaj także: Białoruś. Banki wstrzymały kredytowanie ludzi i firm

Forbes zapytał, więc najbogatszych Rosjan, prowadzących interesy z Białorusią, o perspektywy takiego biznesu.

- Jeżeli Łukaszenko odejdzie, to na Białoruś w końcu przyjdą inwestycje. Do tej pory inwestorom strach było tam cokolwiek lokować - przyznaje zastrzegający sobie anonimowość biznesmen z drugiej setki najbogatszych Rosjan magazynu Forbes. - Jeżeli teraz Łukaszenki nie obalą, to tam będzie Korea Północna - komentuje inny przedsiębiorca. Jego zdaniem, po zwycięstwie opozycji, może w gospodarce nastąpić czasowy chaos. Ale szybko zostanie zastąpiony przez gwałtowny rozwój w warunkach wolnorynkowych.

Jeszcze inny Rosjanin zwraca uwagę na to, że z białoruskich banków szybko znika waluta. Ludzie reagują na wezwania opozycji i likwidują konta walutowe. A to szybko doprowadzi do załamania całej bankowości: „Na Białorusi pieniędzy (waluty) jest bardzo mało. Jeżeli teraz nawet 10 procent ludzie zabiorą z banków, to wszystko się posypie. Białoruski rubel straci na wartości, co najmniej trzykrotnie". Na razie od wyborów prezydenckich 9 sierpnia białoruska waluta potaniała o 7,3 proc.

Największą prywatną firmą z Rosji jest Łukoil Belorussia, który jest częścią grupy Łukoil miliarderów - Wagita Alekpierowa i Leonida Fieduna. Udział rosyjskiego koncernu w całkowitym imporcie ropy na Białoruś według własnych danych w 2019 roku wyniósł 15,5 proc.. Łukoil ma też 83 stacji benzynowych na Białorusi. Firma znajduje się w pierwszej dziesiątce największych podatników w republice. W sektorze telekomunikacyjnym reprezentowany jest jeden z trzech głównych operatorów komórkowych Rosji - MTS Władimira Jewtuszenkowa. Oligarcha ma 49 proc. białoruskiego MTS, pozostałe 51 proc. należy do państwowego Beltelecomu. Z 24 banków Białorusi tylko jeden znajduje się na liście Forbesa - jest to Alfa-Bank oligarchy Michaiła Fridmana i jego wspólników. „Na rynku ubezpieczeniowym działa 16 firm, z czego dwie mają rosyjskie korzenie - IC Belrosstrach, która jest częścią grupy RESO braci Sarkisowów, oraz Ingosstrach Olega Deripaski. Sarkisowowie mają również firmę leasingową RESO-Belleasing na Białorusi.

Handel detaliczny reprezentują producenci odzieży i obuwia z Rosji, tacy jak Gloria Jeans Władimira Melnikowa i Kari of Igora Jakowlewa. Są też największe rosyjskie sieci handlowe, w szczególności X5 Retail Group Michaiła Fridman i jego partnerów. Pieniądze robią też na Białorusi rosyjscy bogacze z branży rolnej. Przedsiębiorstwa rolnicze, takie jak Rusagro Wadima Moszkowicza, dostarczają swoje produkty na Białoruś. Aleksander i Natalia Łucenko właściciele Grupy Rolnej Sodrużestwo, mają w mieście Smorgon kompleks produkcyjno-logistyczny z największą na Białorusi tłocznią oleju (produkuje olej sojowy i rzepakowy).

Biura w Mińsku utrzymują też przedstawiciele branży IT z listy Forbesa: Arkadij Wołoż (Yandex), Dmitrij Wołkow (SD Ventures) i bracia Buchmanowie (Playrix)" - podkreśla Forbes.

Wyjątkowe miejsce w gronie rosyjskich bogaczy na Białorusi zajmuje właściciel grupy Safmar Michaił Guceriew, którego Łukaszenko nazwał „swoim przyjacielem Miszą". Guceriew w latach 2000-2002 był szefem firmy paliwowej Sławnieft. W tym czasie była to firma rosyjsko-białoruska, obecnie należy do Rosnieftu i Gazpromu Nieft. To ona, jako jedyna zasilała Białoruś rosyjską ropą na początku tego roku.

Guceriew cieszy się u białoruskiego reżimu szczególnymi względami. Choć nie jest Białorusinem i nie zajmował się w Rosji nawozami mineralnymi, to właśnie jego firma buduje w Lubani pod Mińskiem nowe zakłady do produkcji chlorku potasu na nowym złożu - „Sławkali".

Budowa rozpoczęła się w 2016 roku i powinna zakończyć się w 2023 roku. Zgodnie z planem inwestycje w projekt wyniosą 2 mld dol., z czego 1,4 mld dol. to pożyczka z Chińskiego Banku Rozwoju, a kolejne 600 mln dol. musi zainwestować sam Guceriew. Chińczycy nie otrzymali i nie otrzymają żadnego udziału w przedsiębiorstwie - kredyt zostanie w całości spłacony gotówką.

Forbes podkreśla, że „Sławkali" ma sprzedawać wszystkie produkty wyłącznie za pośrednictwem państwowego pośrednika - „Białoruskiej Kompanii Potasowej". Łukaszenko obiecał zmienić nazwę Lubani na Guceriewsk, jeśli miliarderowi inwestycja się powiedzie. Rosjanin jest dziś, więc chyba jedynym przedsiębiorcą z federacji, który swoją przyszłość wiąże z utrzymaniem się reżimu.

Forbes podkreśla, że „krąg miliarderów pracujących na Białorusi lub współpracujących z jej przedsiębiorstwami okazał się dość wąski: w kraju (na Białorusi-red) jest niewiele firm prywatnych - około 70 proc. gospodarki zajmuje państwo. Państwowa rafineria Mozyr (4 miliardy dolarów w 2019 roku), Naftan (3,7 miliarda dolarów) i Belaruskali (2,3 miliarda dolarów) znajdują się na pierwszych miejscach pod względem przychodów".

Czytaj także: Białoruś. Banki wstrzymały kredytowanie ludzi i firm

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Gospodarka
Pozytywne sygnały z niemieckiej gospodarki
Gospodarka
Ban na szybkie pociągi i hotele za niespłacane długi
Gospodarka
Polska rozwija się tak, jakby kryzysów nie było
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Gospodarka
prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak: Im starsze społeczeństwo, tym więcej trzeba pieniędzy na zdrowie