Polska gospodarka ma się w miarę dobrze, ale to wcale nie znaczy, że wszystko już zostało naprawione, „posprzątane” i może się kręcić siłą rozpędu. Wręcz odwrotnie, największym wyzwaniem wciąż pozostaje przestawienie jej na nowe, rozwojowe tory.
– Wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki ogłosił strategię gospodarczą, która została przyjęta jako rządowy dokument, ale właściwie nikt, poza Morawieckim, nie realizuje tego planu – komentuje prof. Witold Orłowski, rektor Akademii Biznesu i Finansów Vistula. – Co więcej, część ministrów wprowadza projekty, które są sprzeczne z celami w strategii – dodaje.
– Morawiecki obiecał przemodelować polską gospodarkę, tak by przestała opierać się na taniej sile roboczej, a swoją siłę zaczęła czerpać z inwestycji, innowacji, produkcji o wysokiej wartości dodanej czy eksporcie – wylicza też Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Na razie jednak nic z tego nie wyszło, rząd jedynie przemodelował gospodarkę na bardziej etatystyczną i redystrybucyjną – wyjaśnia.
– Jeśli chodzi o inwestycje, to w relacji do PKB mogą być, według różnych szacunków, najniższe od 1995 r., choć celem rządu jest ich wzrost do rekordowo wysokiego poziomu 25 proc. PKB – wytyka Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju.
I to właśnie rozruszanie inwestycji, zwłaszcza w sektorze prywatnym, jest – zdaniem naszym rozmówców – największym gospodarczym wyzwaniem dla zrekonstruowanego rządu. Tylko w ten sposób firmy, a wraz z nimi cała gospodarka, może zwiększać swoją wydajność i efektywność. Wzrost oparty na konsumpcji wspieranej transferami socjalnymi, tak jak dzieje się to obecnie, na dłuższą metę nie pozwoli nam gonić poziomu życia zachodniej Europy.