Rz: Jaki będzie tegoroczny festiwal?
Leszek Kopeć: Mam nadzieję, że ciekawy i różnorodny.
W konkursie głównym są filmy bardzo oczekiwane, choćby „Kler" Wojciecha Smarzowskiego czy „7 uczuć" Marka Koterskiego, ale są też zaskoczenia. Muszę więc zapytać o zasadę: czy w konkursie głównym powinien znaleźć się typowy film komercyjny, nawet jeśli w swoim gatunku reprezentuje dobry poziom?
Granica między kinem komercyjnym i artystycznym coraz częściej się zaciera. Nawet najciekawsi artyści mają ambicje dotarcia do większej widowni. Myślę, że film Marka Koterskiego może liczyć na dobrą frekwencję. „Juliusz", bo pewnie o ten tytuł pani pyta, był jedną z wielu propozycji komediowych. Inteligentną, z dobrymi dialogami i interesująco zarysowanymi postaciami. A w Gdyni nigdy nie zakładaliśmy, że odcinamy się od propozycji, które mają cechy kina komercyjnego.
Ale samo się obroni, a kinu artystycznemu trzeba pomagać.