Szwajcarski Bank Narodowy (SNB), jak przypomina Bloomberg, do początku 2015 roku nie pozwalał zejść kursowi franka poniżej 1,20 CHF za euro, a jego główną bronią były „nieograniczone” interwencje na rynku walutowym. Frank był wówczas pod aprecjacyjną presją ze względu na swój status „bezpiecznej przystani”, a jego umocnienie było szkodliwe dla szwajcarskich eksporterów. 

Wprawdzie poziom 1,20 CHF za euro ma dzisiaj znaczenie raczej symboliczne, ale osłabienie waluty stwarza bankowi centralnemu możliwość podniesienia stóp procentowych powyżej zera po dekadzie niekonwencjonalnej polityki pieniężnej.

- Zbliżamy się do słynnego progu, a więc SNB może odetchnąć z ulgą mając franka na tym poziomie, ale zanim cokolwiek uczyni zaczeka na konsolidację trendu – twierdzi Nadia Gharbi, ekonomistka w Pictet. Podkreśla ona, że szwajcarski bank centralny nadal będzie bardzo ostrożny, gdyż istnieje ryzyko wybuchu wojny handlowej oraz niepewna jest sytuacja we Włoszech.