„Faworyta” nieco kontrowersyjna

Kino naszego kontynentu jest znacznie ciekawsze i różnorodne, niż można sądzić po rozdaniu Europejskich Nagród Filmowych.

Aktualizacja: 08.12.2019 20:19 Publikacja: 08.12.2019 18:22

Paweł Pawlikowski otrzymał nagrodę publiczności

Paweł Pawlikowski otrzymał nagrodę publiczności

Foto: AFP

Triumfatorem tegorocznej edycji okazała się „Faworyta”, która zdobyła tytuły najlepszego filmu i najlepszej komedii Europy. Grek Yorgos Lanthimos został uhonorowany statuetką za reżyserię, a Olivia Colman za rolę kobiecą. Nagrody odebrali również inni twórcy „Faworyty” – operator Robbie Ryan, montażysta Yorgos Mavropsarodis, kostiumolożka Sandy Powell, charakteryzatorka Nadia Stacey.

Yorgos Lanthimos, opowiadając o wynaturzeniach i manipulacjach władzy cofnął się do początku wieku XVIII. Bohaterkami jego filmu są: Anna, ostatnia królowa z rodu Stuartów, jej faworyta Lady Sarah oraz zubożała arystokratka Abigail też walcząca o względy królowej. Trwa wojna między Anglią a Francją, a na dworze nie ustaje walka o wpływy i władzę. Intrygi kilku osób wpływają  na losy milionów ludzi.

„Faworyta” ma już na koncie Grand Prix festiwalu weneckiego w 2018 roku oraz 10 nominacji do Oscara, z których jedna – za rolę Olivii Colman  – zamieniła się w statuetkę. A jednak ten grad Europejskich Nagród w jakiś sposób rozczarowuje. W centrum prasowym po ogłoszeniu laureata w najważniejszej kategorii rozległo się buczenie, bo ten werdykt nie oddaje różnorodności i ważkości kina europejskiego.

Wycyzelowany, piękny „Portret kobiety w ogniu” Celine Sciammy doczekał się jedynie nagrody za scenariusz. Przede wszystkim jednak całkiem przepadły filmy, które dotykały wielkich problemów Europy. Ladj Ly został wprawdzie uhonorowany za debiut, ale zasługiwał na więcej. Syn emigrantów z Mali opowiedział w „Nędznikach” jak w podparyskim Montfermeil rodzi się bezprawie, a przemocą zarażają się tam już kilkuletnie dzieci. Telewizyjne obrazy samochodów płonących na ulicach Paryża wzbogacił o twarze i losy konkretnych ludzi.

Bez nagrody wyjechał z Berlina Marco Bellocchio, który stawił czoła poważnemu problemowi swojego kraju: mafii. Opowiedział dramatyczną historię Tommasa Buscetty, który złamał nakaz milczenia. Broniąc honoru mafii, bo go wychowała, zeznał przeciwko jej nowym przywódcom. A co ma powiedzieć Ken Loach, którego ważnego dramatu „Nie ma nas w domu” o ludziach niszczonych przez korporacje, Akademicy nie zauważyli?

Przegranym tegorocznej edycji jest też Pedro Almodovar, który w „Bólu i blasku” wyspowiadał się z własnego życia. Zrobił bolesny film o uczuciach i namiętnościach, ale przede wszystkim o losie artysty, o cenie, jaką płaci się za nadwrażliwość. I o tym, że w końcu tylko sztuka może w życiu przynieść katharsis. Z kolei pominięta również w werdykcie debiutantka Nora Fingscheidt, autorka „Błędu systemu” opowiedziała o bólu młodości. O niekochanym dziecku rozpaczliwie dopominającym się o odrobinę miłości.

Przepadł w głosowaniu „Oficer i szpieg” Romana Polańskiego. Nie miał w tym roku żadnych szans, nawet jego pojawieniu się na liście nominowanych towarzyszyły protesty wielu organizacji, nie tylko feministycznych.

Kino wschodnioeuropejskie zaistniało tylko w kategorii filmu krótkiego. W „The Christmas Gift” Bogdana Muresanu spokojny, przedświąteczny wieczór zmienia się w piekło, gdy ojciec dowiaduje się, jaki list jego mały syn wysłał do Mikołaja. Dziecko zrozumiało bowiem, że rodzice byliby szczęśliwi, gdyby śmierć dosięgła Nicolae Ceausescu. Honoru naszego regionu bronił też Paweł Pawlikowski. Ubiegłorocznemu triumfatorowi nagród, teraz laur przyznała publiczność, która „Zimną wojnę” oglądała dopiero na przełomie tego roku.

Pawlikowski podziękował widzom i dystrybutorom, choć gorzko zaznaczył, że wybory „publiczności” bywają ostatnio nienajlepsze. Nie była to jedyna aluzja polityczna tego wieczoru. Owacją na stojąco filmowcy powitali Oleha Sencowa, a nowy szef zarządu Akademii Mike Downey ogłosił, że powstaje International Coalition for Filmmakers in Risk, mająca bronić ludzi kina wszędzie, gdzie grożą im polityczne represje.

Europejskie Nagrody Filmowe zostały w tym roku wręczone w Berlinie. W przyszłym roku gospodarzem imprezy będzie Islandia.

Triumfatorem tegorocznej edycji okazała się „Faworyta”, która zdobyła tytuły najlepszego filmu i najlepszej komedii Europy. Grek Yorgos Lanthimos został uhonorowany statuetką za reżyserię, a Olivia Colman za rolę kobiecą. Nagrody odebrali również inni twórcy „Faworyty” – operator Robbie Ryan, montażysta Yorgos Mavropsarodis, kostiumolożka Sandy Powell, charakteryzatorka Nadia Stacey.

Yorgos Lanthimos, opowiadając o wynaturzeniach i manipulacjach władzy cofnął się do początku wieku XVIII. Bohaterkami jego filmu są: Anna, ostatnia królowa z rodu Stuartów, jej faworyta Lady Sarah oraz zubożała arystokratka Abigail też walcząca o względy królowej. Trwa wojna między Anglią a Francją, a na dworze nie ustaje walka o wpływy i władzę. Intrygi kilku osób wpływają  na losy milionów ludzi.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rekomendacje filmowe: Komedia z Ryanem Goslingiem lub dramat o samobójstwie nastolatka
Film
Cannes 2024: Złota Palma dla Meryl Streep
Film
Mohammad Rasoulof represjonowany. Władze Iranu chcą, by wycofał film z Cannes
Film
Histeria - czyli historia wibratora
Film
#Dzień 6 i zapowiedź #DNIA 7 – w stronę maja, w stronę słońca
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił