Streaming skorzystał i pomoże

Andrzej Jakimowski, przewodniczący Gildii Reżyserów Filmowych, o składce 1,5 proc. od VOD na polskie filmy.

Aktualizacja: 29.04.2020 23:25 Publikacja: 29.04.2020 18:08

Andrzej Jakimowski, reżyser, członek zespołu antykryzysowego

Andrzej Jakimowski, reżyser, członek zespołu antykryzysowego

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

W trzeciej odsłonie tarczy antykryzysowej jest zapis o składce od vod. Filmowcy upominali się o nią od dawna.

To paradoks, że dopiero epidemia zmusza nas do cywilizowanych rozwiązań. Kinematografia stała się jedną z pierwszych ofiar koronawirusa. Padła praktycznie z dnia na dzień. Wszyscy mówią o branżach turystycznej, hotelarskiej czy kosmetyczno-fryzjerskiej, nie zdając sobie sprawy, że branża filmowa wytwarza część dochodu narodowego porównywalną z tamtymi. Tymczasem trzy jej główne dziedziny – produkcja, kina i wydarzenia takie jak festiwale czy przeglądy –zostały sparaliżowane. Ekipy przerwały zdjęcia, a bankructwo producenta filmowego może nastąpić szybko. Jeśli wstrzymana zostaje produkcja filmów, nie ma jak się bronić przed finansową katastrofą. Dlatego nasza branża naprawdę potrzebuje radykalnej pomocy i ważne jest, że ta składka, w wysokości 1,5 procenta, której dotąd nie udało się przeforsować, wreszcie się w Polsce pojawia. Według szacunków może przynieść ok. 16 mln zł w ciągu roku.

Wprowadzenie jej było postulatem zespołu antykryzysowego przy Polskim Instytucie Sztuki Filmowej.

To jest porozumienie ponad podziałami. W spotkaniach biorą udział ludzie różniący się czasem światopoglądowo. Ale działamy w interesie branży. Wszyscy chcemy ją ratować. Co ważne, nie wyciągnęliśmy rąk po pieniądze, lecz podsunęliśmy rozwiązania. Między innymi tę 1,5-procentową składkę od vod. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to ruch niepopularny, jednak prof. Piotr Gliński zgodził się wziąć na siebie ryzyko przeforsowania niepopularnej decyzji jako minister kultury i dziedzictwa narodowego, ale także wicepremier. To nie jest niuans tytularny. Chodzi o miejsce kultury w gospodarce kraju. Mówiliśmy o większej liczbie rozwiązań. Skompletowanie ich będzie rozłożone w czasie.

Kilkanaście krajów europejskich ma podobne rozwiązania.

We Francji składka na rzecz francuskiego odpowiednika Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wynosi 5,6 proc., a nie 1,5 proc., które chcemy teraz wprowadzić. Kiedy w 2005 roku uchwalano nowy sposób finansowania kinematografii, składką obłożono wszystkie podmioty czerpiące korzyści z obrotu filmami: kina, dystrybutorów, nadawców telewizyjnych. O platformach vod wówczas nie pomyślano, bo były jeszcze słabe. To okazało się zaniedbaniem ustawodawczym. Teraz uznaliśmy, że platformy streamingowe, które z filmów czerpią korzyści, nie powinny być zwolnione z odpowiedzialności za stan polskiej kinematografii. Zwłaszcza że nie dotknął ich kryzys spowodowany epidemią.

Netflix w ostatnich trzech miesiącach zwiększył na świecie liczbę abonentów o 16 milionów.

I choć płaci podatek we Francji – to w Polsce już nie. A kina, które zostały zamknięte i nieprędko będą mogły się podnieść, od ponad 15 lat odprowadzają składkę od swoich wpływów do budżetu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Za wprowadzeniem składki przemawia i to, że coraz więcej filmów wyprodukowanych ze współudziałem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej trafia bezpośrednio do vod.

Lobby internetowe przeciwstawiało się składce. Teraz protestuje Związek Pracodawców Branży Internetowej.

Ja to nawet rozumiem. Nikt nie lubi uszczuplać swoich dochodów. Ale czy to sprawiedliwe, że jest to do dzisiaj jedyne pole eksploatacji filmu całkowicie wyjęte z regulacji, jakim podlegają inne pola?

Protesty branży internetowej są krótkowzroczne, bo składka pomaga dostarczyć jej więcej filmów. Kiniarze również przed uchwaleniem nowej ustawy o kinematografii protestowali, a po ożywieniu produkcji polskie filmy przynoszą ogromne wpływy. Nawet 25–30 proc. całego dochodu.

Dokładnie. Składka zasila budżet Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który w ostatnim dziesięcioleciu pomógł polskiemu kinu odżyć i odnosić znaczące sukcesy. W tym czasie najważniejsze tytuły miały jego dofinansowanie. Nie mówiąc już o tym, że beneficjentami PISF są podmioty gospodarcze, które wytwarzają dochód, płacą podatki. W pracach zespołu kryzysowego uczestniczą przedstawiciele wielkich sieci kin, ale również kin małych, studyjnych. Wszyscy widzą pożytki z oskładkowania i dobrze je oceniają.

Platformy streamingowe też polskiej produkcji potrzebują.

Oczywiście. Główne pytanie, które teraz wszyscy zadają, brzmi: jakie filmy będą pokazywane, kiedy kryzys się skończy? Przestój w produkcji tak samo dotknie kina jak vod. Oczywiście można zwiększyć w repertuarze klasykę. Ale widzowie oczekują nowych propozycji. W sytuacji, gdy całej branży grozi upadek, bronienie się przed niewielką daniną w obrębie jednej z gałęzi niedotkniętych pandemią jest podcinaniem gałęzi, na której się siedzi.

Kiedy może ruszyć produkcja nowych filmów?

Mamy kilka scenariuszy kreślonych przez zespoły kryzysowe. W poszczególnych krajach wygląda to różnie. Inaczej podchodzą do walki z epidemią Szwedzi, inaczej Tajwan czy Korea Południowa, gdzie wprowadzono restrykcyjne zasady. W Polsce, podobnie jak w wielu krajach europejskich, przygotowujemy się do odblokowania aktywności branży filmowej latem. Gdyby okazało się to możliwe, będziemy przygotowani. Najważniejsze jest otwarcie kin, wznowienie produkcji filmowych i festiwali filmowych. Decyzje nie zostaną podjęte przed połową maja.

Czy 1,5-procentowa składka nie uderzy w widzów?

Nie. Czasem, jeśli obciąża się nadmiernymi daninami producentów – podnoszą ceny. Jednak nie w tym wypadku. Platformy streamingowe mają ogromne dochody. 1,5 proc. nie będzie dla nich odczuwalne. A dla przemysłu filmowego to jeden ze sposobów ratunku. Dlatego odwołałbym się do zwykłej ludzkiej solidarności. Platformy są najczęściej ponadnarodowe i płacą podatek, dużo większy, w innych krajach. Te pieniądze wrócą do nich szybko, ponieważ w kinematografii wszystkie podmioty są ze sobą powiązane. Branża nigdy nie zapomina o przyjaciołach, których poznała w biedzie. Dobre relacje nawiązane kilkanaście lat temu, w okresie uchwalania ustawy o kinematografii, działają do dziś. Skorzystało na tym polskie kino, a więc wszyscy.

W trzeciej odsłonie tarczy antykryzysowej jest zapis o składce od vod. Filmowcy upominali się o nią od dawna.

To paradoks, że dopiero epidemia zmusza nas do cywilizowanych rozwiązań. Kinematografia stała się jedną z pierwszych ofiar koronawirusa. Padła praktycznie z dnia na dzień. Wszyscy mówią o branżach turystycznej, hotelarskiej czy kosmetyczno-fryzjerskiej, nie zdając sobie sprawy, że branża filmowa wytwarza część dochodu narodowego porównywalną z tamtymi. Tymczasem trzy jej główne dziedziny – produkcja, kina i wydarzenia takie jak festiwale czy przeglądy –zostały sparaliżowane. Ekipy przerwały zdjęcia, a bankructwo producenta filmowego może nastąpić szybko. Jeśli wstrzymana zostaje produkcja filmów, nie ma jak się bronić przed finansową katastrofą. Dlatego nasza branża naprawdę potrzebuje radykalnej pomocy i ważne jest, że ta składka, w wysokości 1,5 procenta, której dotąd nie udało się przeforsować, wreszcie się w Polsce pojawia. Według szacunków może przynieść ok. 16 mln zł w ciągu roku.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rusza 17. edycja Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA
Film
Marcin Dorociński z kolejną rolą w Hollywood. W jakiej produkcji pojawi się aktor?
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Sport i namiętności
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata