Wbrew znanym dowcipom (z serii z bardzo długą brodą) w tej dziedzinie szczyt głupoty nie istnieje, podobnie jak szczyt obciachu. Pokazują to m.in. ostatnie produkcje TVN, na czele z zapowiadaną jako hit nowej ramówki „Hipnozą”. Jest to program tak kuriozalny, że widzowi trudno uwierzyć, że coś takiego mogło ujrzeć światło dzienne. A to, że ów program nadają w stacji, która nie wiedzieć czemu uchodzi w Polsce za inteligencką, wzorcotwórczą, wyznaczającą standardy, dowodzi, jaką pustkę mają w głowach ludzie uważający się za elitę.

W programie idzie o to, że grupa ludzi na oczach widzów poddaje się hipnozie. Po czym wykonuje najrozmaitsze zadania: udaje dinozaura; polewa się wodą; jakiś facet po usłyszeniu hasła „tutti frutti” rzuca się, by robić widzom usta-usta; jakaś pani jest przekonana, że wszyscy panowie ją podrywają. Zagrane jest to – w najlepszym wypadku – na poziomie przedstawienia na studniówce albo „Pocztówek z wakacji” (scripted docu znanego m.in. z przeboju „Mięsny jeż”). Zagrane? Ano tak. Nawet dziewięcioletnie dziecko, w którego towarzystwie oglądałem program, poznało, że uczestnicy programu udają. Internauci posunęli się dalej i prześledzili wersję brytyjską, gdzie reakcje uczestników wyglądały niemal identycznie. Przy tym wszystkim program jest nie tylko żenujący, ale też śmiertelnie nudny. Co dotyczy także innych propozycji TVN w tym sezonie. Po premierze „Fabryki patriotów” w wykonaniu ekipy Pożaru w Burdelu każdy, kto ma uwagi do poczciwych kabaretów, powinien je odszczekać. A „Iron Majdan” z udziałem perfekcyjnej pani domu i jej męża Radosława Majdana? Ktoś usiłuje nas przekonać, że ta para naprawdę poradziła sobie jako zawodnicy wrestlingu w Las Vegas. Litości!

W głośnej książce sprzed kilkunastu lat Neil Postman przekonywał, że syte społeczeństwa Zachodu w dobie triumfu telewizji chcą zabawić się na śmierć. Nie przewidział jednak, że będzie to śmierć z nudów.

Autor jest zastępcą dyrektora Programu III Polskiego Radia