Polska na Euro. Wstydu nie było, żal jest

Kończymy turniej przegrani, ale Paulo Sousa powinien zostać, okoliczności łagodzące są zbyt poważne, żeby szykować dla selekcjonera dymisję.

Publikacja: 24.06.2021 21:00

Robert Lewandowski po meczu ze Szwecją: – Boli, że przeciwnik, który stworzył mniej sytuacji niż my,

Robert Lewandowski po meczu ze Szwecją: – Boli, że przeciwnik, który stworzył mniej sytuacji niż my, strzelił więcej goli

Foto: PAP/Adam Warżawa

Zbigniew Boniek posłuchał głosu ludu, zwolnił Jerzego Brzęczka tuż przed wielkim turniejem i zatrudnił wizjonera. To nie jest najlepszy pomysł, kiedy na horyzoncie rysują się dwie mistrzowskie imprezy i zespół potrzebuje raczej ratownika.

Porwaliśmy się na kulturową rebelię i choć podczas Euro przyniosła ona porażkę, widzieliśmy, że coś nowego zaczyna się rodzić.

Niewolnik pomysłu

Reprezentacja Polski w XXI wieku tylko raz kończyła mistrzowską imprezę z dorobkiem równie ubogim, ale w 2008 roku towarzystwo było bardziej elitarne (UEFA zapraszała wówczas na turniej osiem drużyn mniej). Więcej punktów od dzisiejszej kadry zdobyła nawet na Euro 2012 wykpiwana drużyna Franciszka Smudy.

Refleksji po odpadnięciu Polaków z Euro 2020 towarzyszy jednak raczej niedosyt niż wstyd. Nie byliśmy bezradni, więcej, trudno uciec od wrażenia, że przegrane mecze mogliśmy równie dobrze zakończyć zwycięstwem. – Boli, że przeciwnik, który stworzył mniej sytuacji niż my, strzelił więcej goli – mówił Robert Lewandowski.

Sousa przedstawił plan, do którego jego podopieczni nie zdążyli dojrzeć. Został niewolnikiem własnego pomysłu, a może także ograniczeń piłkarzy. Chciał w krótkim czasie zmienić zbyt wiele.

Oczekiwania przed Euro nie były przesadne, chyba nigdy wyjazdowi reprezentacji na wielki turniej nie towarzyszyła taka obojętność. Piłkarze pracowali w spokoju, restrykcje sanitarne odcięły ich od dziennikarzy. Proces budowy drużyny odczytywaliśmy ze strzępków informacji: zdawkowych wypowiedzi podczas konferencji prasowych czy fragmentów nagrań na kanale „Łączy nas piłka”. Najmocniej wybrzmiały słowa Wojciecha Szczęsnego, który zachwycił się harmonią, mówiąc: – Lepiej grać w piłkę z przyjaciółmi.

Przyjaciele już po pierwszym meczu potrzebowali wstrząsu. I on nastąpił, skoro kilka dni później Polacy dali nam największe emocje od pięciu lat, remisując w Sewilli z Hiszpanami.

Ten mecz mógł być fundamentem nowej drużyny, ale nie jest, bo podczas spotkania ze Szwedami choć to my prowadziliśmy grę, tworzyliśmy sytuacje, to o jedną bramkę więcej zdobyli rywale.

Punktem wspólnym wielu wypowiedzi Sousy jest próba objaśnienia, w jaki sposób piłkarze realizują założenia taktyczne i jak często wynik determinują momenty indywidualnej niemocy. – Nie możemy tracić goli w tak głupi sposób, jak to się zdarzało – narzekał po porażce ze Szwedami.

Błędy w obronie

Polacy w każdym meczu po przerwie grali lepiej. To pokazuje, jak Sousa potrafi zarządzać meczem, ale oznacza też, że problemem może być plan wyjściowy, jego realizacja bądź mentalne ułomności liderów drużyny.

Potrafiliśmy atakować Słowaków i Hiszpanów, przed polem karnych Szwedów zorganizowaliśmy hokejowy zamek. Szczęsny po ostatnim meczu słusznie zauważył, że zrobiliśmy postęp w ataku, który zawsze był naszą piętą achillesową. Ucierpiała za to jakość defensywy.

Los nie sprzyjał

Polacy rozdawali rywalom prezenty jak na przedświątecznej wyprzedaży. Najwyraźniej nie jest dobrze jechać na mistrzowski turniej bez zgranej obrony. To prawdopodobnie najważniejszy zarzut, jaki możemy postawić Sousie, który przed Euro wolał eksperymentować, zamiast zgrywać wybrany tercet stoperów z wahadłowymi.

Faktem jest, że reprezentacja wreszcie gra inaczej. – Mocniej kontrolujemy przeciwników, spychamy ich pod bramkę i jesteśmy bardziej agresywni bez piłki, na połowie przeciwnika. Kreujemy dzięki temu więcej możliwości. Cieszę się ze wszystkich decyzji, które podjęliśmy podczas przygotowań, ale warunki zewnętrzne zmusiły nas do pewnych zmian – mówi Sousa.

Każdy dobry trener oprócz umiejętności musi mieć szczęście, a Portugalczykowi los nie sprzyjał. Przygotowania torpedowały urazy, a podczas turnieju farta mieliśmy bodaj tylko raz – kiedy Gerard Moreno zmarnował rzut karny, a Alvaro Morata spudłował przy dobitce. Jednocześnie nikt tak często nie obijał słupków i poprzeczki jak Polacy.

Rozmyty czar

Okoliczności łagodzące, jakie towarzyszą pracy Sousy, nie mogą oczywiście przyćmić faktu, że w ośmiu meczach za jego kadencji reprezentacja pokonała tylko Andorę.

Niewykluczone, że Portugalczyk jest selekcjonerem na miarę tego pokolenia. Polscy piłkarze są obywatelami świata i wiedzą, że istnieją inne narracje o futbolu niż te oferowane przez naszych trenerów. Portugalczyk próbuje czarować tak, jak robił to Leo Beenhakker, ale Holender był pionierem i przychodził do Polski jako legenda. Dla Sousy praca z Polakami to przede wszystkim szansa.

On sprzedaje nam opowieść o nowej drużynie, bez przyrodzonych polskiemu piłkarzowi ograniczeń. Teraz należy zadać pytanie, co dalej, jaka jest cena tych marzeń. Odpowiedź wydaje się ewidentna: to nie jest czas na dymisję selekcjonera.

Czar słów Sousy rozmyła porażka, ale to wcale nie oznacza, że Portugalczyk we wszystkim się myli. Zmiana wymaga cierpliwości, a jego zwolnienie i kolejna rewolucja sprawi tylko, że ostatnie półrocze będzie czasem zmarnowanym.

Trudno powiedzieć, czy stać nas na wizję Sousy. Na pewno nie stać nas jednak na to, aby reprezentacja była ciągle drużyną w budowie.

Zbigniew Boniek posłuchał głosu ludu, zwolnił Jerzego Brzęczka tuż przed wielkim turniejem i zatrudnił wizjonera. To nie jest najlepszy pomysł, kiedy na horyzoncie rysują się dwie mistrzowskie imprezy i zespół potrzebuje raczej ratownika.

Porwaliśmy się na kulturową rebelię i choć podczas Euro przyniosła ona porażkę, widzieliśmy, że coś nowego zaczyna się rodzić.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego