Ministerstwo Nauki chce zwiększyć uprawnienia osób, które nie chcą się habilitować. Zgodnie z projektem nowego prawa o szkolnictwie wyższym będą mogły zajmować bezterminowo stanowisko adiunkta i profesora odpowiedzialnego za dydaktykę. Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki, chce też skrócić drogę do habilitacji zdobywcom prestiżowych grantów. Doktorzy mogliby też nabywać uprawnienia równoważne z habilitacją, jeśli podczas pracy w innym państwie co najmniej pięć lat kierowali samodzielnie zespołami badawczymi i mieli znaczące osiągnięcia naukowe. Takie zmiany nie podobają się jednak Prawu i Sprawiedliwości.
Prof. Włodzimierz Bernacki, zastępca przewodniczącego podkomisji do spraw nauki i szkolnictwa wyższego i poseł PiS, uważa ułatwienia dla powracających za niewłaściwe.
– O zatrudnieniu na stanowisku samodzielnego pracownika naukowego osoby z doktoratem decydowałby dyrektor instytutu – podkreśla prof. Bernacki.
Jego zdaniem habilitacja powinna zostać. Zwolennicy zmian argumentują, że to utrudnia zatrudnianie dobrych naukowców.
– W wielu państwach nie ma habilitacji, a nasze wymogi utrudniają powrót na polskie uczelnie – tłumaczy prof. Jarosław Górniak, przewodniczący Rady Narodowego Kongresu Nauki.