Wojciech Kulesza: Fake News 2.0 zmutował i infekuje świat

Od dawna wiemy o istnieniu fake news. Wydarzenia pokazują, że dzieje się to, czego się obawialiśmy: one trwale zmieniają świat. W każdym fake newsie jest nie ziarno, ale często spichlerz prawdy i dlatego właśnie jesteśmy świadkami niespotykanie groźnych mutacji „nieprawd”.

Aktualizacja: 23.04.2021 16:01 Publikacja: 23.04.2021 15:40

Fake News 2.0 zmutował i infekuje świat

Fake News 2.0 zmutował i infekuje świat

Foto: AdobeStock

Doszliśmy do momentu, w którym bez głębokiej analizy przekroczymy punkt zwrotny prowadzący do nieodwracalnej katastrofy. Przykład? Trzydziestego marca Volkswagen of America ogłosił zmianę nazwy koncernu na „Voltswagen", podkreślając w ten sposób doniosłość premiery elektrycznego SUVa (ID.4). Wyczucie czasu „Voltswagena" nie mogło być lepsze. Chwilę później prezydent USA Joe Biden ogłosił gigantyczny plan odbudowy gospodarki; największy od prawie wieku, o czym świadczy trudny do wyobrażenia budżet ponad dwa tryliony dolarów. Filarem zmiany stała się... elektryczna motoryzacja: wymiana wszystkich rządowych pojazdów na elektryczne, budowa sieci stacji ładowania i obniżenie cen tego typu aut, przez co będą dostępne dla przeciętnego Joe'a Doe'a czy Johna Smitha. W czym problem? W kłamstwie. Kłamstwo (primaaprilisowy żart koncernu) obudowane prawdą (ID.4; plan odbudowy USA Bidena) sprawiło wrażenie prawdy.

Czytaj także: Nowy projekt ustawy o ochronie wolności słowa: Fake news będzie zwalczany przez ślepy pozew

Konsumenci fake newsa nie zauważyli ukrytego kłamstwa. Na Wall Street – akcje Volks... przepraszamy, „Voltswagena" poszybowały, ułatwiając koncernowi odbicie od wizerunkowego i finansowego dna (skandal Dieselgate: oszustwa w emisji spalin, miliardy dolarów kar). Najlepsze redakcje (np. NPR) rozgorączkowane relacjonowały rewolucję. Ani analitycy rynków powołani i predysponowani do głębokiej analizy, ani szkoleni w fact checkingu dziennikarze nie zauważyli leżących przed nimi sygnałów kłamstwa: koncern nie wykupił domeny ani nie zastrzegł nowej nazwy. Nikt nie zauważył. Wielu uwierzyło. Krytyczny czytelnik mógłby teraz wygodnie rozsiąść się w fotelu i powiedzieć do siebie: „To Ameryka – u nas tak by nie było". Nic bardziej mylnego. Było i to na dekady, zanim powstało pojęcie „fake news"!

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku korzystając z – uwaga! prima Aprilis – Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych (dla przypomnienia: legalnie drukują pieniądze) ustami ówczesnego prezesa Macieja Flemminga ogłosiła w Wiadomościach, że PWPW wprowadza na rynek „tańszy pieniądz". Poniżej ceny nominalnej każdy może kupić płachty niewyciętych jeszcze banknotów i obniżając koszt samodzielnie w domowym zaciszu wyciąć banknoty. Telefony i faksy rozgrzały się do czerwoności, podobnie jak pracownicy Wytwórni, który musieli sobie radzić z zalewem zamówień nieistniejącego produktu. Krytyczny czytelnik mógłby jeszcze wygodniej usiąść w fotelu i zamruczeć do siebie: „No dobrze, teraz mam więcej wiedzy i na pewno nie ulegnę". Czyżby? A co gdyby w piątek, koło 23:30 otrzymalibyśmy SMSa „przeczytaj mojego Facebooka", który alarmuje o blokującym europejską ropę zamachu na Kanał Sueski („coś mi świta... faktycznie statki stanęły...") oraz o terrorystycznym skażeniu europejskich silosów z ropą substancją czyniącą zawartość zupełnie bezużyteczną. Leniwie podnosimy się z fotela, aby na wszelki wypadek zatankować auto. Zajeżdżamy na stację paliw i jesteśmy świadkami wielkiej kolejki aut, a przed nią jeszcze większego napisu „Proszę nie stawać w kolejce – paliwo się kończy". Szybko logujemy się na swojego Facebooka, udostępniamy post, piszemy alarmującego SMSa do wszystkich w naszej książce teleadresowej „wejdź na mojego Facebooka".

Inny scenariusz. SMS informuje o awarii europejskiego systemu bankowego: przez długie dni nie będą działały przelewy oraz płatności kartą. Wychodzimy do bankomatu, stoi kolejka ludzi, a odchodzący mówi: „Już nie ma gotówki". Biegnąc do kolejnego, wysyłasz SMSa. W obu przypadkach kłamstwo (atak na europejskie paliwa, awaria systemu bankowego) uprawdopodobnione byłoby faktami (kolejki, a masy ludzi i kolejne posty nie mogą się mylić; problem w transporcie morskim Kanałem Sueskim rzeczywiście miał miejsce). Jest piątek wieczór przed świętami Wielkiej Nocy. Służby prasowe są na urlopie, analitycy i redaktorzy są ściągani do central, aby zarobić na obrocie akcjami oraz gorącym newsie. Zawodowcy ponownie nie zauważają oczywistych sygnałów kłamstwa.

Świat by się zmienił: Polacy wpadliby w panikę, destabilizując państwo. Już dawno opuściliśmy nasze profesorskie fotele, pracując w laboratoriach nad szczepionką zanim przenoszony przez nas wirus nieprawdy obudowanej kłamstwem narobi nieodwracalnych szkód. USA pokazały, że fake news zmutował do wersji zmieniającej świat. Dziewiąty listopada 2021 roku. Dostajesz SMSa, w którym czytasz: „COVID-19 zmutował do ultra zakaźnej i śmiertelnej postaci. Wojsko odcina miasto". Wychodzisz na balkon w warszawskich Alejach Ujazdowskich i widzisz, jak armia stawia metalowe barierki, a w oddali majaczy się kolumna czołgów. Masz z tyłu głowy pandemię (prawda) oraz zapominasz, że to przygotowania do corocznego święta niepodległości (prawda), których centralnym wydarzeniem jest parada wojskowa w Alejach Ujazdowskich (prawda). Wyślesz SMSa zawierającego kłamstwo obudowane prawdą? Może sprawdź najpierw, czy źródło od którego masz wiadomość jest wiarygodne: oficjalne, szanowane, wielokrotnie wcześniej przekazywało rzeczowe i trafne informacje? Czy ma konflikt interesów (np. czy zwalcza kogoś z kim konkuruje)?

Czy „zna się na rzeczy"? Potem się zastanów, czy natychmiast musisz działać (ewakuować się, wysyłać SMS): jeżeli nie, poczekaj. To jest ważne, ale nie pilne.

Autor jest profesorem SWPS i pomysłodawcą największego światowego projektu badań nad „medycznym fake newsem" (Gospostrateg – NCBR) realizowanym m.in. wraz z prof. Dariuszem Dolińskim i prof. Dariuszem Jemielniakiem (Akademia Leona Koźmińskiego)

Doszliśmy do momentu, w którym bez głębokiej analizy przekroczymy punkt zwrotny prowadzący do nieodwracalnej katastrofy. Przykład? Trzydziestego marca Volkswagen of America ogłosił zmianę nazwy koncernu na „Voltswagen", podkreślając w ten sposób doniosłość premiery elektrycznego SUVa (ID.4). Wyczucie czasu „Voltswagena" nie mogło być lepsze. Chwilę później prezydent USA Joe Biden ogłosił gigantyczny plan odbudowy gospodarki; największy od prawie wieku, o czym świadczy trudny do wyobrażenia budżet ponad dwa tryliony dolarów. Filarem zmiany stała się... elektryczna motoryzacja: wymiana wszystkich rządowych pojazdów na elektryczne, budowa sieci stacji ładowania i obniżenie cen tego typu aut, przez co będą dostępne dla przeciętnego Joe'a Doe'a czy Johna Smitha. W czym problem? W kłamstwie. Kłamstwo (primaaprilisowy żart koncernu) obudowane prawdą (ID.4; plan odbudowy USA Bidena) sprawiło wrażenie prawdy.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a