Chodzi o kontrowersje wokół słów senatora Grzegorza Biereckiego (PiS), który miał powiedzieć „Nie ustaniemy aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni, aby należeć do wspólnoty narodowej".
Czytaj także: Głupia wypowiedź Biereckiego. Liczę na refleksję
Senator Bierecki już wyjaśnił, że słowa te zostały wyrwane z kontekstu, a gdy mówi „o oczyszczeniu", to nie chodziło mu o odbieranie obywatelstwa, czy wyrzucanie z Polski konkretnych ludzi. Chodzi mu o potępienie osób, które wyśmiewały smoleńskie miesięcznice i utrudniały żałobę.
- Mówiłem o odrzuceniu moralnym, o nieakceptowaniu takich postaw - mówi senator, nie wyjaśniając o kogo konkretnie mu chodzi.
- To klasyczna mowa nienawiści – ocenia jeden z prawników zajmujący się tą tematyką, który jednak zastrzegł anonimowość, by nie uczestniczyć w „politycznych" sporach. Przypomina definicję Rady Europy, że mowa nienawiści to „wypowiedzi, które szerzą, propagują i usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz inne formy nietolerancji, podważające bezpieczeństwo demokratyczne, spoistość kulturową i pluralizm". Tutaj możemy mówić i o ksenofobii, i o nienawiści rasowej i o innych formach nietolerancji i to w kontekście jawnie podważającym bezpieczeństwo demokratyczne. Dla mnie to hate speech - mówi „Rz".