Polska musi wykorzystać swoją szansę w dziedzinie biotechnologii

Debata | Dzięki dobrej lokalizacji, potencjałowi ludzkiemu i determinacji Polska ma szansę stać się międzynarodowym zagłębiem biotechnologii – uznali uczestnicy debaty, która odbyła się w siedzibie „Rzeczpospolitej".

Publikacja: 21.09.2017 18:17

Foto: Fotorzepa

Aby tak się stało, Polska musi jednak wykorzystać swoją szansę, jaką daje jej umiejscowienie, świetnie wykształcone kadry i determinacja liderów branży.

Światowy poziom kształcenia

Zdaniem wiceministra zdrowia Marcina Czecha Polska dysponuje wszelkimi atutami, by stać się wiodącym ośrodkiem biotechnologicznym. – Nasze uczelnie kształcą w tej dziedzinie według światowych standardów. Dowodem jest emigracja absolwentów, znajdujących zatrudnienie w uznanych miejscach na świecie. Mamy dobrze wyposażone laboratoria zarówno uczelniane, jak i po stronie przemysłu. W dodatku strategia odpowiedzialnego rozwoju (SOR) wpisuje biotechnologię na listę tegorocznych priorytetów – podkreślał minister Czech.

Mateusz Gaczyński, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji i Rozwoju Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, dodał, że w ramach SOR toczą się prace grupy rozwoju biotechnologii w Polsce, która zdiagnozowała kilkanaście obszarów działania zarówno ze strony przemysłu, jak i administracji. – Biotechnologia obejmuje co najmniej dwa obszary tematyczne: farmację i branżę żywnościową. To właśnie w Polsce ulokowane zostało tzw. centrum kolokacji jednego z węzłów wiedzy i innowacji Europejskiego Instytutu Technologicznego w obszarze zdrowej funkcjonalnej żywności. Konsorcjum, które łączy jednostki naukowe, szkoły wyższe i duże firmy, funkcjonuje w obszarze biotechnologii. Podobne działania warto rozpocząć w farmacji – mówił dyrektor Gaczyński.

Zaplecze laboratoryjne

Aleksandra Mościcka-Studzińska z działu koordynatorów Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) przekonywała, że polski rynek badań klinicznych stwarza szanse rozwoju: – Jesteśmy dużą populacją pacjentów, a nasz rynek jest wysoko oceniany, jeśli chodzi o jakość prowadzenia badań klinicznych. Nabór pacjentów jest stosunkowo łatwy, a procedury oceniane są międzynarodowo, co sprawia, że spełniamy odpowiednie standardy. Jednocześnie posiadamy dosyć dużą, niewykorzystaną w stu procentach, infrastrukturę badawczą – zauważyła. Dr Paweł Wiśniewski, prezes zarządu Helix Immuno-Oncology, przyznał, że jego firma, szukając miejsca do badań, próbuje adaptować przestrzenie na laboratoria poza kampusami akademickimi.

Zdaniem prof. Tomasza Ciacha, kierownika Zakładu Biotechnologii i Inżynierii Bioprocesowej Politechniki Warszawskiej, samej aparatury jest w Polsce dość dużo. – Jednak jest ona często niedostępna dla małych spółek biotechnologicznych. Uczelnie niespecjalnie chcą się nią dzielić, bo nie zawsze jest to w ich interesie. Rozwiązaniem powszechnie znanym na świecie są tzw. inkubatory, których w samym Bostonie jest 49, a w Warszawie nie ma ani jednego. Inkubator CIC Lab (Cambridge Innovation Center Laboratory) to typowy inkubator, w którym spółka biotechnologiczna może wynająć pomieszczenie, na tzw. benche, czyli dostęp do biurka na godziny, zyskując dostęp do najnowszej aparatury. Robi to odpłatnie bądź za udziały. Do budowy i usytuowania swoich inkubatorów Amerykanie podchodzą wręcz „religijnie", planując w nich przedszkola, miejsca do karmienia dzieci i przestrzenie na narady. Ten model się sprawdza. Gdy byłem tam wiosną ubiegłego roku, w ciągu czterech lat istnienia CIC Lab kupował spółki za 7 mld dolarów. Podobne rozwiązanie jest potrzebne w Polsce – mówił prof. Ciach.

Bartosz Sokoliński, dyrektor Biura Rozwoju i Innowacji w Agencji Rozwoju Przemysłu, przyznał, że ARP myśli o stworzeniu nie tyle inkubatora, co akceleratora: – Mamy już akcelerator gier wideo w Cieszynie i zastanawiamy się, jak stworzyć coś podobnego nie tyle w branży biotechnologii, ale szerzej – life sciences. Polska jest uznanym producentem żywności i plasuje się w ścisłej czołówce w Europie w branży mleczarskiej. Obszarów, w których jesteśmy liderem, jest kilka, np. branża kosmetyczna. Polscy producenci konkurują z markami z całego świata, a rynek kosmeceutyków, czyli kosmetyków z komponentem medycznym, na całym świecie dopiero kiełkuje, więc możemy wystartować w jednym peletonie z innymi krajami. Kolejną dziedziną może się okazać bioinformatyka. Mam więc nadzieję, że CIC Lab kiedyś powstanie – mówił Bartosz Sokoliński.

Bogusław Sieczkowski, wiceprezes Selvity, stwierdził, że dziesięć lat istnienia jego firmy pokazuje jak w soczewce problemy spółki z branży biotechnologicznej chcącej osiągnąć sukces w Polsce. – Nie jest to niemożliwe, bo nam się udało i podobnych sukcesów jest coraz więcej, ale brak dobrej infrastruktury jest coraz bardziej odczuwalny. Wystarczy, że Selvita wynajęła w Krakowie parę tysięcy metrów kwadratowych powierzchni laboratoryjnej i okazało się, że na rynku nie zostało jej już ani skrawka. Ponieważ my przeszliśmy już barierę rynkową, poradziliśmy sobie z tym, budując własny budynek. Dla małych firm jest to jednak bariera nie do pokonania. A przecież laboratorium jest warunkiem koniecznym dla rozwoju firmy biotechnologicznej. Choć zwykłe powierzchnie biurowe powstają jak grzyby po deszczu, deweloperzy nie chcą dać się namówić na budowę przestrzeni, która pomieści laboratoria, a więc o większej nośności i z większym światłem między stropami. Gdy prosiliśmy o takie pomieszczenia, w odpowiedzi usłyszeliśmy, że nie będą budować tylko dla nas. Tymczasem my chcieliśmy wynająć powierzchnię od razu na 20 lat. Dziś zaczynamy więc własną budowę Centrum Leków Innowacyjnych. Mamy nadzieję, że prace budowlane ruszą w I kwartale 2018 r., a wprowadzić chcielibyśmy się już w 2019 r. Pozytywną wiadomością jest wsparcie Ministerstwa Rozwoju, które zauważyło, że na rynku jest mało takich placówek – mówił.

Coraz większa pomoc z NCBiR

Eksperci zgodzili się, że rozwojowi biotechnologii sprzyja coraz większa dostępność finansowania. – W tej branży istnieje ogromna nadpodaż pieniądza, a z raportów wynika, że użycie środków publicznych na innowacyjne przedsięwzięcia zmniejsza się na rzecz kapitału prywatnego. Wydaje się, że katalizatorem będzie współpraca mniejszych, rozwijających się spółek z dużymi przedsiębiorcami, którzy dadzą im poczucie, że to, co robią, ma sens – mówił dr Paweł Wiśniewski. – Te spółki potrzebują wykwalifikowanego sztabu zarządzających, potrafiących kreatywnie rozwijać takie projekty. To kwestia obycia w sektorze dopiero rozwijającym się w Polsce. Dla autorów ciekawych pomysłów, którzy często wywodzą się z uczelni, regulatorowa ścieżka rozwoju produktu medycznego jest tak niezrozumiała i zawiła, że zdają się na kogoś, kto twierdzi, że wie. Mają szczęście, jeśli trafią na zaufanych partnerów, dysponujących know-how, takich jak Selvita czy AstraZeneca – mówił dr Wiśniewski.

Aleksandra Mościcka-Studzińska przyznała, że NCBiR podpisuje coraz więcej umów w obszarze szeroko rozumianej technologii i farmacji, co przekłada się na liczbę realizowanych projektów: – W 2012 r. była tylko jedna taka umowa, w 2016 – 37. Projekty są też dużo większe. Pierwszy projekt został dofinansowany kwotą 0,5 mln zł, teraz średnie dofinansowanie to 24 mln zł. Centrum udziela pomocy publicznej, wiec nie może finansować prac badawczych przedsiębiorców w 100 proc. Statystycznie jednak z roku na rok rośnie wkład własny przedsiębiorców – mówiła.

Jarek Oleszczuk podkreślał, że w USA Narodowy Instytut Zdrowia (National Institute of Health), czyli jeden z odpowiedników NCBiR, przeznacza na wczesne badania przedkliniczne w sumie ok. 50–80 mld dol. rocznie, co sprawia, że z NIH pochodzi 60–70 proc. wszystkich nakładów, a im późniejsza faza badania, tym mniejsze dofinansowanie publiczne. W fazach klinicznych finansowanie jest bliskie zera i przechodzi na barki przedsiębiorstw. – Należy odpowiedzieć sobie na pytanie, co się sprzedaje i czego przedsiębiorstwa potrzebują od małych graczy, jakie technologie są im najbardziej potrzebne i w jakich obszarach należy stworzyć minicentra kompetencyjne. Zobaczmy, na co konkretnie jest popyt w ramach sektora life science i w to inwestujmy pieniądze publiczne. Jest cała paleta technologii, w których Polska mogłaby być liderem. Mamy rewolucje 4.0 i warto ją wykorzystać – podkreślał Jarek Oleszczuk. Prof. Ciach zauważył, że w branży wracają technologie degradacyjne: – Firmy, które dysponują wyłącznie pomysłem, sprzedały się za setki tysięcy dolarów. Uważam, że pomysłu należy szukać na przecięciu się polskich specjalizacji. Inwestujący w spółki biotechnologiczne powinni oswoić ryzyko, bo 95 proc. projektów innowacyjnych może się nie powieść. Starajmy się oswajać to ryzyko, dywersyfikując je i inwestując w liczne projekty. Wtedy możemy mieć pewność, że 5 proc. z nich się powiedzie – podkreślał profesor.

Zmiana systemu edukacji

Eksperci zgodzili się, że choć mocną stroną Polski są dobrze wyszkolone kadry, system kształcenia wymaga korekt. – Dostajemy rocznie 5–6 tys. aplikacji od kandydatów. Choć wybieramy najlepszych, nawet oni nie są od razu gotowi do pracy. Musimy ich uczyć, co zajmuje czas – argumentował Bogusław Sieczkowski. Dodał, że choć uczelnie wciąż uczą rzeczy nie do końca przydatnych na rynku pracy, powoli zaczyna się to zmieniać. Chwalił studentów specjalizacji chemia medyczna na Wydziale Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego, której program został ułożony w konsultacji z Selvitą, a dwa przedmioty prowadzone są przez jej naukowców. Podobny kierunek chce uruchomić Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Wykształceni w Polsce biotechnolodzy wyjeżdżają za granicę ze względu na brak sensownych perspektyw zawodowych. Teraz, gdy pojawiły się konkretne pieniądze i fundusze, które są w stanie inwestować w tym obszarze, Polska powinna zainwestować w infrastrukturę i dobrze wyszkoloną kadrę – mówił Bogusław Sieczkowski.

Wiceminister zdrowia Marcin Czech stwierdził, że przy tworzącej się masie krytycznej przedsiębiorstw działających w obszarze biotechnologii kwestia zbliżenia biznesu i uczelni nie jest trudna do osiągnięcia. – Stało się to już w ekonomii i zarządzaniu, gdzie szkoły biznesu zaczęły kształcić studentów umiejętności praktycznych. Dzięki temu absolwenci tych kierunków, wcześniej mający wyłącznie wiedzę książkową – zmuszeni do nauki umiejętności zarządczych w praktyce, trafiali na rynek przygotowani do pracy. Być może z umiejętności praktycznych, na bazie case studies, należałoby szkolić także studentów kierunków biotechnologicznych, co skróciłoby drogę do wykorzystania potencjału tych ludzi w przedsiębiorstwach – mówił wiceminister Czech.

Jarek Oleszczuk mówił, że AstraZeneca prowadzi w Dolinie Krzemowej biuro wyspecjalizowane wyłącznie w wyławianiu talentów, bo konkurencja w tej branży jest nieprawdopodobna. – A na przysłowiowej stołówce na Massachussetts Institute of Technology jest więcej reprezentantów venture capital niż naukowców czy studentów. Dlaczego interesujemy się Polską? Od wielu lat mamy prężnie działający lokalny dział badań klinicznych, który dzisiaj jest dla AstraZeneca jest tak samo ważny jak choćby w USA. Bazując na dobrych doświadczeniach badań klinicznych w Polsce, otworzyliśmy kilka lat temu globalne centrum badań klinicznych, które dzisiaj prowadzi prace badawcze na całym świecie i staje się swojego rodzaju headquarters R&D dla całej firmy. Zespół centrum zarządza dzisiaj około połową wszystkich programów badawczych realizowanych globalnie przez AstraZeneca. Ten rok jest rekordowy pod kątem zatrudnienia, a dział personalny w stu procentach zajmuje się rekrutacją nowych pracowników z różnych obszarów specjalizacji. W sumie planujemy zrekrutować 450 osób, a mamy około 280. To osoby, które czasem nie mają dużego doświadczenia w branży i międzynarodowego obycia projektowego, ale dostrzegamy w nich potencjał do inwestycji i dalszego rozwoju – mówił Jarek Oleszczuk.

Jednorożec na rynku

– Ekspertów chcemy szkolić i zatrzymać w Polsce, bo mamy świadomość, że jeszcze kilka lat temu wyjechaliby do Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii, gdzie mogli dostać pracę odpowiadającą ich kwalifikacjom. Teraz mogą zostać w Polsce i w AstraZeneca uzyskać wynagrodzenie na zbliżonym poziomie do krajów Europy Zachodniej. Rynek biotechnologiczny skazany jest na sukces, bo mamy świetnie wykształcone kadry, a dzięki współpracy różnych instytucji będziemy inwestować w infrastrukturę. Mamy też coś, co jest niezbędne do osiągnięcia sukcesu na rynku biotechnologicznym: wizję, wolę i zapał. Niech przykładem będzie chociażby sukces Selvity. Dziesięć lat temu miałem okazję rozmawiać z dwoma młodymi przedsiębiorcami, którzy powiedzieli, że właśnie zakończyli swoją wieloletnią karierę w dużej firmie informatycznej, zagłębili się w temat gorących sektorów na świecie i założyli spółkę biotechnologiczną. Dziś są na polskim rynku pewnego rodzaju jednorożcem, a ich firma jest jedną z najbardziej znanych firm biotechnologicznych w Europie Środkowo-Wschodniej – podsumował Jarek Oleszczuk. ©?

Opinia

Jadwiga Emilewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju

Trudno jest mówić o konkretnym terminie. Przed nami ogromna praca, związana choćby ze zintegrowaniem działań dotyczących tej dziedziny, zarówno w domenie przedsiębiorstw, jak i w domenie instytucji publicznych. Mamy świadomość, że biotechnologia jest jednym z kluczowych sektorów innowacyjnej gospodarki. Jest to dziedzina inwestycyjnie trudna, bo związana z większym ryzykiem niż choćby technologie elektroniczno-informatyczne. Niemniej liczba przedsięwzięć biotechnologicznych na świecie ciągle rośnie. Widać więc wyraźnie, że biotechnologia odgrywa coraz większą rolę w gospodarce. Biotechnologia ma ogromne znaczenie w przemyśle farmaceutycznym, ale też w wielu innych dziedzinach – choćby przemysł spożywczy (szczepy bakterii do fermentacji), ochrona środowiska (bakterie do neutralizacji odpadów, ścieków), rolnictwo (nawozy), chemiczny. Biotechnologia zyskuje na znaczeniu. Uświadamiamy sobie, że stajemy przed wyzwaniami, wobec których stosowane dotychczas podejścia zawodzą.

To choćby walka z lekoopornymi bakteriami, produkcja przyjaznych środowisku nawozów, problemy leśnictwa, problemy owadów w rolnictwie, rozmaite pandemie i epidemie. Mamy w Polsce już wiele światowych osiągnięć w tej dziedzinie, jak na przykład wielką bazę genów w Instytucie Ogrodnictwa w Skierniewicach. Jest kilkaset małych podmiotów prywatnych odnoszących sukcesy w innowacjach biotechnologicznych, tak jak nasze uniwersytety i instytucje badawcze. Obecnie pracujemy nad stworzeniem kompleksowego programu dla rozwoju biotechnologii w Polsce, by ten na razie mocno sfragmentaryzowany, ale duży potencjał jeszcze mocniej wykorzystać gospodarczo. Chcemy, by program obejmował szereg działań, takich jak nowe regulacje ułatwiające badania kliniczne, zachęty podatkowe czy praktyki dla studentów w firmach. ©?

Partner Debaty

Aby tak się stało, Polska musi jednak wykorzystać swoją szansę, jaką daje jej umiejscowienie, świetnie wykształcone kadry i determinacja liderów branży.

Światowy poziom kształcenia

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację