Eksperci: niech rząd nie wystawia nas na ryzyko

„Piątka" PiS może nie zmieścić się w regułach fiskalnych – ostrzegają ekonomiści w liście otwartym. Jeśli rząd złamie te reguły, a deficyt przekroczy 3 proc. PKB, czekają nas przykre konsekwencje.

Aktualizacja: 26.03.2019 12:33 Publikacja: 25.03.2019 21:00

Eksperci: niech rząd nie wystawia nas na ryzyko

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Minister finansów Teresa Czerwińska, po kilka tygodniach milczenia i plotek o jej dymisji, zabrała w poniedziałek głos. – Pogłoski o mojej dymisji są mocno przesadzone, premier już zabrał głos w tej sprawie, temat jest zamknięty – powiedziała dziennikarzom w czasie konferencji na Uniwersytecie Warszawskim. Premier Mateusz Morawiecki informacje o odejściu Czerwińskiej, o czym spekulowano przez kilka dni, nazwał burzą w szklance wody, choć zapowiedział kolejne „dyskusje" z szefową resortu finansów.

Te dyskusje będą dotyczyć zapewne tego, jak „piątkę" PiS, której koszty są szacowne na ponad 40 mld zł rocznie, zmieścić w przestrzeni finansów publicznych. – Zdecydowaliśmy się na zwiększenie deficytu budżetowego do 2, może nawet 3 proc. PKB – mówił w weekend Morawiecki. Choć zastrzegł, że rząd będzie się starał, żeby deficyt nie przekroczył 3 proc., tak by nie naruszać unijnych reguł. 

Czytaj także: „Piątka” PiS bije w miasta 

– Chciałabym zrobić wszystko, by deficyt sektora finansów publicznych nie przekroczył 3 proc. PKB – podkreślała też w poniedziałek minister Czerwińska. – Reguły fiskalne dają bardzo dużą możliwość, by zastosować pakiet luzowania ilościowego – myślę o stabilizującej regule wydatkowej i o 3-proc. deficycie. To jest wystarczające do tego, by pobudzać koniunkturę w okresie spowolnienia – zaznaczyła.

Za pakiet luzowania ilościowego uznała właśnie „piątkę" PiS, w tym obniżenie klina podatkowego, na czym jej najbardziej zależało. Dodała, że resort szuka możliwości sfinansowania tych propozycji, przeglądając stronę wydatkową i dochodową budżetu państwa.

Apel o rozwagę

Deklaracje minister o trzymaniu finansów publicznych w wyznaczonych regułach są bardzo istotne dla rynków. Grupa ekonomistów wystosowała w poniedziałek list otwarty „do polityków i obywateli o rozwagę i poszanowanie zasad stabilizacji w finansach publicznych" o tytule „Wygrana nie za każdą cenę".

„Nadmierny wzrost wydatków może mieć charakter strukturalny, trudny do usunięcia. W efekcie istnieje bardzo poważne ryzyko przekroczenia przez deficyt sektora finansów publicznych 3 proc. PKB już w roku przyszłym i dalszego znacznego wzrostu deficytu po roku 2020, tym silniejszego im głębsze będzie cykliczne spowolnienie wzrostu gospodarczego" – czytamy m.in. w liście.

Ekonomiści piszą również, że „trudno nam wyobrazić sobie, by ktoś z polityków mógł świadomie lekceważyć niezbyt odległe w czasie skutki nielimitowanego wzrostu wydatków". Chodzi o stabilizującą regułę wydatkową, zapisaną w ustawie o finansach publicznych w 2013 r., a która ma być swego rodzaju bezpiecznikiem dla nadmiernych apetytów rządzących. Tymczasem wedle wyliczeń przedstawionych w liście, przekroczenie prawnie dopuszczalnych limitów wzrostu wydatków wynikających z reguły, „jest nieuniknione, o ile rząd nie wskaże, gdzie zamierza dokonać znaczących cięć innych wydatków lub jakich istotnych podwyżek podatków chce dokonać począwszy już od roku 2020".

Ryzyko istnieje

„Zwracamy się do wszystkich sił politycznych w Polsce, do rządzących i opozycji, o przestrzeganie zacytowanej wyżej zasady. Naszym obowiązkiem jest dbałość o dobro wspólne, jakim jest stabilność gospodarki i jej finansów" – apeluje 18 ekonomistów podpisanych pod listem.

Ale ostrzeżenie płynące z tego wspólnego stanowiska jest ważne dla nas wszystkich. – W kontekście oceny wpływu „piątki" PiS na finanse publiczne, rzeczywiście jednym z ważniejszych pytań jest, jak rząd zamierza zrealizować swoje plany, nie podważając reguły wydatkowej – zastanawia się Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank. – Jeśli jego zamierzeniem byłoby dostosowanie reguły do potrzeb wyborczych, oznaczałoby to odebranie sensu istnienia tej reguły.

Inaczej mówiąc, jeśli rząd nie będzie przestrzegał reguł fiskalnych, straci na wiarygodności. Bolesne konsekwencje przyniosłoby także przekroczenie przez Polskę 3-procentowego (w relacji do PKB) limitu dla deficytu.

– Na 2020 r. nie zakładamy takiego scenariusza, ale istnieje takie ryzyko, jeśli dynamika PKB będzie mniejsza od naszych prognoz 1 pkt proc., co – jak na polskie warunki – nie jest dużym odchyleniem – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku.

Także zdaniem Bielskiego, przy znaczącym spowolnieniu gospodarczym istotne jest ryzyko przekroczenia przez deficyt 3-proc. PKB.

Przekroczenie tej granicy oznacza uruchomienie procedury nadmiernego deficytu przez Komisję Europejską i nakaz podjęcia działań, by deficyt wrócił do poziomu wyznaczonego w traktacie z Maastricht. Zwykle oznacza to konieczność zaciskania pasa: ograniczania wydatków i wzrostu podatków. Może też oznaczać, że inwestorzy finansowi będą darzyć Polskę mniejszym zaufaniem, oraz spadek ocen ratingowych, wahania na rynkach walutowych i finansowych, a w konsekwencji – wzrost kosztów obsługi zadłużenia.

Polska była objęta procedurą nadmiernego deficytu po tym, jak luka w kasie państwa poszybowała do ponad 7 proc. PKB w 2009 r. Wówczas rząd podniósł stawkę VAT do 23 proc., zamroził skalę podatkową w PIT, a także płace w budżetówce. Przez wiele lat nie było mowy o żadnym zwiększaniu wydatków społecznych czy o prezentach wyborczych.

– Naszym zdaniem deficyt w 2020 r. sięgnie 2,4 proc. – komentuje Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku. – To zejście ze ścieżki redukcji luki w kasie państwa, na której byliśmy dotychczas. Ale nie sądzę, by rząd dopuścił do przekroczenie limitu. To zbyt groźne dla obecnego rządu w Polsce, który ma otwartych wiele frontów dyskusji z Komisją Europejską – dodaje Pytlarczyk.

Aleksander Łaszek główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju

Rosnący deficyt w efekcie realizacji nowych obietnic wyborczych PiS, w okresie wciąż dobrej koniunktury gospodarczej, oznacza brak miejsca w finansach publicznych na inne potrzebne wydatki, np. edukację, zdrowie czy prawdziwą reformę podatkową. Zabiera też przestrzeń do reakcji w przypadku głębokiego spowolnienia.

Minister finansów Teresa Czerwińska, po kilka tygodniach milczenia i plotek o jej dymisji, zabrała w poniedziałek głos. – Pogłoski o mojej dymisji są mocno przesadzone, premier już zabrał głos w tej sprawie, temat jest zamknięty – powiedziała dziennikarzom w czasie konferencji na Uniwersytecie Warszawskim. Premier Mateusz Morawiecki informacje o odejściu Czerwińskiej, o czym spekulowano przez kilka dni, nazwał burzą w szklance wody, choć zapowiedział kolejne „dyskusje" z szefową resortu finansów.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Rząd ma nowy plan na finanse państwa. Będą wyższe podatki?
Budżet i podatki
MF: Od 2025 roku wchodzimy na ścieżkę redukcji deficytu
Budżet i podatki
Naprawa polskich finansów zajmie kilka lat. MF przedstawia tzw. białą księgę
Budżet i podatki
Stan budżetu państwa w spadku po PiS i nowy plan
Budżet i podatki
Luka VAT skoczyła do 15,8 proc. Runął mit Morawieckiego o cudzie VAT-owskim?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił