Najważniejsze z nich to szybkość i doświadczenie. Być może więc Khan urwie kilka rund Crawfordowi, ale ostatecznie przegra, prawdopodobnie przed czasem, bo ma „szklaną szczękę”. Takie są opinie nie tylko amerykańskich ekspertów.
Sensacji w Madison Square Garden nie należy się spodziewać. Szybkość Khana nie zrobi wrażenie na równie szybkim Crawfordzie, któremu doświadczenia też nie można odmówić. Wygrał przecież wszystkie 34 walki, w tym 25 przed czasem, był mistrzem wagi lekkiej, superlekkiej, teraz broni pasa WBO w wadze półśredniej i wszystko wskazuje na to, że Khan nie będzie miał nad nim przewagi w żadnej płaszczyźnie.
Ale syn pakistańskich emigrantów Anglik, który w 2004 roku mając zaledwie 17 lat został wicemistrzem olimpijskim w Atenach nie zapomniał jeszcze jak się boksuje na światowym poziomie. Był mistrzem świata w wadze superlekkiej, toczył wspaniałe, zwycięskie pojedynki z Zabem Judah, Marcosem Rene Maidaną czy Paulie Malignaggim. Okradziono go ze zwycięstwa z Lamontem Petersonem, prowadził na punkty z Dannym Garcią do momentu, gdy ten znokautował go prawym sierpowym. Próbował też swych sił w kategorii średniej walcząc z Saulem Alvarezem, ale został ciężko znokautowany, choć w pierwszych rundach, dzięki swojej szybkości, radził sobie całkiem dobrze.
We wrześniu ubiegłego roku wygrał na punkty z solidnym Samuelem Vargasem i wie, że starcie z Crawfordem, to być może ostatnia szansa, by pokazać się na wielkiej arenie.
31- letni Crawford w swoim ostatnim pojedynku pokonał pięć lat młodszego Jose Benavideza Jr, brata byłego już, najmłodszego mistrza kategorii superśredniej, Davida Benavideza. Mierzący 188 cm rywal nie zakładał porażki ze znacznie niższym mistrzem świat. - Jestem większy, silniejszy, mocniej biję i Crawford to poczuje – mówił przed walką w Omaha. Obaj byli niepokonani, mający za sobą ciekawe kariery amatorskie, szczególnie Benavidez, który w wieku 16 lat był najmłodszym zwycięzcą krajowego turnieju o Złote Rękawice. W walce z Crawfordem został znokautowany w 12 rundzie.