To najbardziej optymistyczna z wizji przedstawionych w naszym cyklu „Polska 2050" przez naukowców, ekonomistów i publicystów, m.in. przez Andrzeja K. Koźmińskiego, Grzegorza W. Kołodkę, Stanisława Gomułkę, Bogdana Góralczyka czy Pawła Wojciechowskiego.

„Rzeczpospolita" rozpoczęła cykl we wrześniu, wychodząc z założenia, że celebrowanie osiągnięć 100-lecia to za mało. Owszem, społeczeństwu niezbędne są korzenie, bo dają pewność siebie i spokój potrzebne w rozdygotanym świecie, ale nie da się pędzić samochodem, patrząc wyłącznie w lusterko wsteczne. A współczesna Polska to rozpędzony bolid. Od kierunku, jaki obierze, i stylu jazdy zależy, czy za 100 lat nasze wnuki będą świętowały kolejną okrągłą rocznicę, czy raczej przełykały łzę goryczy, rozpamiętując utracone szanse.

Dlatego tak ważne jest, by wznieść się ponad bieżące potyczki i na neutralnym gruncie, jakim są nasze łamy, debatować nad kierunkami na najbliższe kilkadziesiąt lat. Będziemy kontynuowali cykl „Polska 2050", wzbogacając go o spotkania dyskusyjne. Zwieńczy go publikacja białej księgi. Ufamy, że stanie się punktem odniesienia dla decydentów w myśleniu o przyszłości ojczyzny. Świat się zmienia i rację ma Friedman, pisząc dziś na naszych łamach, że ciągłe zwycięstwa i upadki państw są nieodłącznym elementem historii. I że nieustannie wszystkich zaskakują, choć nie powinny, bo dziś „jedyną stałą jest to, że nie ma nic stałego".