Projekty pojawiają się i znikają, a zadłużeni we frankach dostają już od tego bzika. Polityków, którzy zajmują się tą sprawą już od trzech lat, właśnie znów ogarnęło wzmożenie. Posłowie sejmowej Komisji Finansów wybrali nowego szefa odpowiedniej podkomisji i znów zaczęli pracę nad prezydenckim projektem. Ale spokojnie, wkrótce wszystko powinno wrócić do normy.
Jeszcze niedawno wydawało się, że sprawa ucichła. Problem zadłużonych we frankach sam się bowiem powoli rozwiązuje. Pod koniec ubiegłego roku frank wrócił do poziomu sprzed wielkiego wystrzału w połowie stycznia 2015 r., kiedy szwajcarski bank centralny przestał blokować wzrost jego wartości. W efekcie kurs z 3,56 zł poszybował błyskawicznie na 4,30 zł. Potem jednak systematycznie spadał. Frankowicze korzystają teraz nie tylko ze spadku kursu franka, ale też ujemnych stóp procentowych. Tego typu kredyty bardzo dobrze się spłacają. Żadnego dramatu nie widać.