Znany prawnik, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny ocenił środową zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, że jeśli ilość przypadków zachorowań wciąż będzie lawinowo rosła, wszystkich nas czekać będą poważne ograniczenia.
– Jeśli epidemia dotknie powyżej 70-75 osób na 100 tys. mieszkańców będziemy musieli wdrożyć zasady narodowej kwarantanny, m.in. zakaz przemieszczania się – powiedział Morawiecki dodając, że decyzja w tej sprawie może zapaść w ciągu 7-10 dni.
Premier Morawiecki nie sprecyzował, na jakiej zasadzie miałaby obowiązywać "narodowa kwarantanna". Jednak, według Onetu, jest bardzo prawdopodobne, że przyjęta zostanie podobna praktyka jak na wiosnę: ograniczenia zostałyby wprowadzone na mocy rozporządzenia Rady Ministrów.
I tu, podobnie jak na wiosnę, pojawia się problem - zgodnie z polskim porządkiem prawnym jakiekolwiek ograniczenia dotyczące swobody przemieszczania się obywateli mogą być wdrażane wyłącznie na mocy ustawy oraz wyłącznie podczas trwania jednego z trzech stanów wyjątkowych: stanu wojennego, stanu wyjątkowego lub stanu klęski żywiołowej.
- W polskim systemie prawnym nie istnieje żadne pojęcie "narodowej kwarantanny" - powiedział Onetowi prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości. - Próby wdrażania go byłyby omijaniem prawa i obowiązujących przepisów, głównie konstytucji. Ta stanowi, że ograniczenia w rodzaju "lockdownów" czy "kwarantann" wprowadzać można wyłącznie podczas trwania stanów wyjątkowych, choćby stanu klęski żywiołowej - wyjaśnia.