Repolonizacja mBanku coraz bliżej. Pekao złożył ofertę

Trzeci co do wielkości bank w Polsce złożył ofertę i jest głównym kandydatem do przejęcia.

Aktualizacja: 05.02.2020 05:12 Publikacja: 04.02.2020 14:58

Repolonizacja mBanku coraz bliżej. Pekao złożył ofertę

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Zawisz

Pekao złożył Commerzbankowi ofertę na mBank – donosi Reuters powołując się na nieoficjalne informacje. Wcześniej pisaliśmy, że Pekao, trzeci co do wielkości bank w Polsce, miał być jednym z paru kandydatów do złożenia oferty niewiążącej (Commerzbank zbierał je od 15 stycznia).

Czytaj także: Są już dwie oferty na mBank

Obok Pekao oferty niewiążące mieli złożyć także amerykański fundusz private equity Apollo Global Management i francuski Credit Agricole. Zainteresowany był także inny państwowy gracz i lider polskiego rynku, czyli PKO BP, ale wiele wskazywało, że odwleka decyzję i oferty nie złoży, więc ostatecznie to Pekao będzie repolonizował mBank. Do tej pory nie pojawiły się informacje, aby PKO BP złożył ofertę.

Kilka czynników wskazuje, że to któryś z państwowych banków będzie kupującym. Ważne będą te polityczne, a można odnieść wrażenie, że najwyżsi urzędnicy państwowi i politycy partii rządzącej chcą kontynuować „repolonizację". Parę dni temu minister finansów Tadeusz Kościński w rozmowie z Bloombergiem stwierdził, że „dobrze byłoby mieć czwarty co do wielkości bank w naszym kraju w polskich rękach". W grudniu wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin mówił: „chciałbym bardzo, to jest oczekiwanie nie tylko rządu, ale i znacznej części społeczeństwa, żeby zakres polskiej własności w gospodarce, jak również w sferze instytucji finansowych, był szerszy". Cel zwiększenia udziału polskiego kapitału w sektorze finansowym został wprost zapisany w programie wyborczym PiS.

Reuters donosi teraz, że inni konkurenci wycofali się ze względu na obawy o mieszanie się w sprawy polityczne. To powoduje, że faworytem do przejęcia mBanku staje się Pekao. Według informacji Reutersa PKO BP wciąż może złożyć ofertę na późniejszym etapie. Jednak prawdopodobnie państwo nie będzie chciało doprowadzić do sytuacji, w której dwa jego banki będą się wzajemnie przelicytowały w rywalizacji o mBank i konieczne będzie wskazanie jednego faworyta.

PZU i kontrolowane przez niego Pekao oraz PKO BP odmówiły Reutersowi komentarza.

Mocna przecena Pekao

Po nieoficjalnych informacjach, że Pekao złożył ofertę na przejęcie mBanku, jego kurs akcji spada na GPW o 4 proc., do 96 zł. Czy transakcja miałaby sens?


Informacja o decyzji Pekao wywołała sporą przecenę, jednak pod koniec sesji tempo spadków wyhamowało do 3,3 proc. i za walor płacono 96,8 zł.

- Dziwi mnie tak duża, przesadzona moim zdaniem reakcja rynku na informację o złożeniu przez Pekao oferty na mBank. Taki ruch Pekao nie jest niespodzianką, można się było tego spodziewać. Informacja o złożeniu oferty zwiększa co prawda prawdopodobieństwo, że to ten bank będzie przejmującym, ale tego nie przesądza. Tym bardziej nie wiemy na jakich warunkach miałoby do tego dojść i jaka byłaby struktura transakcji – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy.

- Po wcześniejszych wypowiedziach zarządu Pekao można było między wierszami wyczytać, że może dojść do złożenia oferty na mBank. Teraz rynek zaczyna postrzegać Pekao jako poważnego kandydata do przejęcia – dodaje Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Jańczak wskazuje, że być może rynek obawia się dużej emisji i braku lub ograniczenia dywidend Pekao. - Może negatywnie oceniać tę potencjalną transakcję traktując ją jako polityczną, obawiając się, że Pekao może traktować sprawę ambicjonalnie i dążyć do przejęcia za "wszelką cenę". Kwestionowany może być sam sens transakcji ze względu na państwowego głównego właściciela Pekao. Osobiście mam mieszane uczucia co do biznesowego uzasadnienia. Wprawdzie zwiększenie skali to istotna sprawa w bankowości, ale z drugiej strony mBank to efektywna organizacja niemająca dużej sieci placówek, więc potencjalne synergie nie byłyby tak duże. Kupowanie banku ze względu na dobry system IT to dla mnie za słaby argument – uważa analityk Ipopemy.

Sobolewski dodaje, że ocena potencjalnej transakcji zależeć będzie od szczegółów, ale jego zdaniem miałaby ona uzasadnienie. - Każda z fuzji ma jakieś argumenty, ale zwykle dopiero w praktyce wychodzi na ile uda się je osiągnąć. To byłaby zrozumiała decyzja. Każdy bank obecny w Polsce odniósłby korzyści z takiego przejęcia, ale kluczowa będzie cena. W ostatnich latach sporo banków rosło przez akwizycje, Pekao zresztą ponad 10 lat temu rozpoczął proces konsolidacji sektora bankowego w Polsce przejmując część BPH. Jednak w krótkim okresie transakcja może oznaczać zmniejszenie dywidend i zmianę profilu inwestycyjnego Pekao. Inwestorzy, który byli wcześniej w Pekao ze względu na jego wysokie dywidendy, mogą się bać tego, że przy takiej transakcji, nawet jeśli byłaby w długim terminie korzystna, mogliby w krótkim terminie nie uzyskiwać już tak wysokich jak wcześniej dywidend – dodaje Sobolewski.

Informacje o ofertach można traktować jeszcze inaczej. - Zainteresowanie mBankiem wcale nie jest takie duże. Może się okazać, że nie będzie zaciekłej licytacji cen, na czym Pekao może zyskać. Jest też możliwe, że Commerzbankowi żadna oferta nie będzie odpowiadać cenowo i do transakcji nie dojdzie, przynajmniej na razie. Ten ostatni scenariusz uważam za bardzo realny – dodaje Jańczak.

Pekao złożył Commerzbankowi ofertę na mBank – donosi Reuters powołując się na nieoficjalne informacje. Wcześniej pisaliśmy, że Pekao, trzeci co do wielkości bank w Polsce, miał być jednym z paru kandydatów do złożenia oferty niewiążącej (Commerzbank zbierał je od 15 stycznia).

Czytaj także: Są już dwie oferty na mBank

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Zysk Aliora nieco powyżej oczekiwań
Banki
Strata NBP w 2023 roku poszła w miliardy złotych. Adam Glapiński pod ostrzałem
Banki
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku: Marne prawo, żadna sprawiedliwość, upadła moralność
Banki
Czy ratowanie Getin Noble Banku się zwróci? Potężne koszty
Banki
EBC zażądał od dwóch wielkich banków, by wycofały się z Rosji. Ostatnie ostrzeżenie