Tajne specjalnego znaczenia: Kto podsłuchiwał

Dyscyplinarki wobec członków specgrup pomogą ustalić, kto korzystał z nielegalnie pozyskanych informacji.

Aktualizacja: 13.01.2016 05:44 Publikacja: 12.01.2016 18:46

Marek Działoszyński

Marek Działoszyński

Foto: Fotorzepa, Sławoir Mielnik

Audyt w Biurze Spraw Wewnętrznych (BSW), potwierdzający nieoficjalne dotąd informacje o tym, że policja nielegalnie podsłuchiwała m.in. dziennikarzy, którzy ujawnili tzw. aferę taśmową, będzie trwał. Niewykluczone są zawiadomienia do prokuratury – dowiedziała się „Rzeczpospolita".

Nielegalnymi podsłuchami miały się zajmować dwie specjalne grupy policjantów. Ale co ustalili i kogo podsłuchiwali, nie wiadomo. Dowody zniszczono. Jednak, jak twierdzi nasz informator, w jakimś zakresie uda się to ustalić w postępowaniach dyscyplinarnych, które już wszczęto.

Audyt na zlecenie komendanta głównego policji insp. Zbigniewa Maja przeprowadziło podległe mu Biuro Kontroli KGP.

– Na razie nie ma doniesienia do prokuratury, ale kolejne wątki sprawy będą badane. Jeżeli uzyskam wiedzę, że zostały przekroczone uprawnienia, i udokumentuję to, bez zwłoki przekażę sprawę do prokuratury – zapewnia „Rzeczpospolitą" insp. Zbigniew Maj.

Do specjalnych zadań

We wtorek szef policji złożył raport z postępowania Mariuszowi Błaszczakowi, ministrowi spraw wewnętrznych i administracji. Zapozna się z nim również wiceszef resortu Jarosław Zieliński, który nadzoruje służby mundurowe.

– Raport jest poufny, jednak mogę potwierdzić, że w działalności policyjnych grup specjalnych stwierdziliśmy duże uchybienia w dokumentowaniu pracy operacyjnej oraz rejestracji podsłuchów – mówi „Rz" insp. Zbigniew Maj.

Według naszych informacji audyt odsłania nowe, nieznane dotąd fakty. Wynika z niego, że pierwszą grupę powołano w czerwcu 2014 roku. Miała ona wykonywać niektóre czynności zlecone przez prokuraturę prowadzącą śledztwo w sprawie potajemnego nagrywania VIP-ów w restauracjacht. – W pierwszej grupie byli funkcjonariusze CBŚ Policji, Biura Służby Kryminalnej i Biura Spraw Wewnętrznych – potwierdza insp. Maj. Nie wiadomo dlaczego już miesiąc później powstała druga specgrupa, o dużo szerszych i niejasnych uprawnieniach. Było w niej siedmiu funkcjonariuszy BSW, których zadaniem jest tropienie czarnych owiec w formacji.

– Zakres uprawnień tych grup różnił się diametralnie. Ta w ramach BSW była pod bezpośrednim nadzorem ówczesnego dyrektora Biura Ryszarda Walczuka i miała znacznie szersze uprawnienia – tłumaczy szef policji. Audyt drugiej grupy przeprowadzono na polecenie Maja w związku m.in. z alarmującymi sygnałami od samych policjantów.

Czym zajmowała się specgrupa BSW? Miała m.in. badać, czy oficerowie służb specjalnych ABW, CBA i innych maczali palce w nagrywaniu i późniejszym kolportowaniu taśm z restauracji Sowa & Przyjaciele. Jej zadania nie zostały nigdzie precyzyjne zapisane, choć określenie tego to wręcz elementarz.

Specgrupa funkcjonowała przez rok, a plonem jej działań było kilkadziesiąt rozpoczętych „form pracy operacyjnej", czyli podsłuchów – stwierdza audyt. Efektem jej pracy było także zatrzymanie policjanta z KSP, który bez związku z aferą taśmową przeszukiwał policyjne bazy. Obie grupy liczyły łącznie 29 funkcjonariuszy. Najwięcej zastrzeżeń kontrolerzy mają do tej z BSW. Nagminnie łamała ona procedury, nie rejestrowała wymaganych czynności, podsłuchiwała praktycznie bez kontroli. Po odsłuchaniu nagrania niszczono, by zaraz na kilka dni założyć podsłuchy kolejnym osobom – wynika z raportu.

W polu zainteresowania specgrup było kilku dziennikarzy, w tym – co potwierdzają dokumenty – Piotr Nisztor, który ujawnił aferę taśmową, i naczelny „Wprost" Sylwester Latkowski. Śledczy inwigilowali nawet żonę Latkowskiego. – Było stosowanych kilkadziesiąt podsłuchów na tzw. NN oraz na numery IMEI telefonów – mówi nasz informator.

Co na to były komendant

– Potwierdzam, że funkcjonariusze prowadzili czynności operacyjne w stosunku do dziennikarzy i ich bliskich – mówi Maj.

Obie grupy powoływał Marek Działoszyński, ówczesny szef KGP. Nie odpowiedział nam na pytanie, po co tworzył grupę w BSW. Jego zdaniem przytaczane przez media informacje są nierzetelne. – Gdy byłem komendantem głównym, bardzo „pryncypialnie" ja i podlegli mi policjanci przestrzegaliśmy prawa, także w zakresie procedur operacyjnych – zapewnia „Rzeczpospolitą".

– Prokurator powierzył pewne czynności do wykonania funkcjonariuszom policji. To, w jaki sposób zorganizowała sobie pracę, ile i jakich grup stworzyła, to już zależało wyłącznie od niej – mówi prok. Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Zobacz także:

Afera podsłuchowa: Inwigilowały dwie grupy

Komentarz: Gen. Marek Działoszyński, były szef Komendy Głównej Policji, który wydał decyzje o powołaniu specgrup

Jestem zażenowany poziomem nierzetelności informacji dotyczącej tak bardzo poważnej sfery działań policji. Szczególnie że opinia publiczna nie poznała treści "audytu" w KGP / wg mnie to kontrola/  a dziennikarze powołują się na rzekome przecieki. Stanowczo protestuję przed taką formą manipulowania informacjami i przedstawiania ich opinii publicznej zanim pojawi się oficjalne sprawozdanie z kontroli w KGP, a jednocześnie zapewniam, że gdy byłem komendantem głównym, bardzo pryncypialnie ja i podlegli mi policjanci przestrzegali prawa także w zakresie procedur operacyjnych. Dla przykładu - manipulując informacjami - podam, że dyrektor BSW sam złożył raport o odejście ze służby i jego zastępców odwołano przed audytem a nie w wyniku jego ustaleń.

Chętnie zapoznam się z tym "audytem" i odniosę się do jego ustaleń, chyba że to będzie " burza w szklance wody" i dlatego najpierw są przecieki, a dopiero za jakiś dłuższy czas pojawi się sprawozdanie.

Audyt w Biurze Spraw Wewnętrznych (BSW), potwierdzający nieoficjalne dotąd informacje o tym, że policja nielegalnie podsłuchiwała m.in. dziennikarzy, którzy ujawnili tzw. aferę taśmową, będzie trwał. Niewykluczone są zawiadomienia do prokuratury – dowiedziała się „Rzeczpospolita".

Nielegalnymi podsłuchami miały się zajmować dwie specjalne grupy policjantów. Ale co ustalili i kogo podsłuchiwali, nie wiadomo. Dowody zniszczono. Jednak, jak twierdzi nasz informator, w jakimś zakresie uda się to ustalić w postępowaniach dyscyplinarnych, które już wszczęto.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej