Lekarze zakaźnicy twierdzą, że z roku na rok przybywa w szpitalach dzieci z infekcją pneumokokową. Szczególnie jesienią, kiedy maluchy idą do żłobków i przedszkoli, które są wymarzoną wylęgarnią dla rozprzestrzeniającej się drogą kropelkową bakterii.
Pneumokoki nie występują w bezpośrednim otoczeniu człowieka, ale bytują w gardle i nosie części ludzi, nie powodując zakażenia. Dotyczy to sześciorga na dziesięcioro dzieci do piątego roku życia, które chodzą do żłobków lub przedszkoli. Ponieważ pneumokoki rozprzestrzeniają się drogą kropelkową, nosiciele łatwo przekazują bakterie innym dzieciom, a także dziadkom, bo drugą po najmłodszych grupą najbardziej narażoną na zakażenie bakterią są osoby po 65. roku życia.
1 milion
nawet tyle dzieci umarło na świecie w 2005 r. z powodu zakażenia pneumokokami
– To dziś zdecydowanie największy problem wśród najpoważniejszych infekcji – mówi Beata Szymczyk-Hałas, lekarka z Centrum Medycznego Medicover. Z meldunków epidemiologicznych wynika, że od początku roku taką infekcję stwierdzono u 378 osób. W dwóch trzecich przypadków doprowadziła do sepsy.