Od ostatniego badania z przełomu lutego i marca kolejka wydłużyła się średnio o 0,2 miesiąca, czyli o sześć dni. Jeśli uwzględnić tylko dni robocze – to ponad tydzień czekania więcej.
Pacjent, który na przełomie czerwca i lipca chciał się zapisać na alloplastykę stawu biodrowego, mógł liczyć na termin w czerwcu przyszłego roku, bo średni czas oczekiwania na operację, bez której wielu ludzi nie jest w stanie nie tylko chodzić, ale normalnie funkcjonować, wynosi 11,1 miesiąca i jest o 1,5 miesiąca dłuższy!
Nadzieją dla pacjentów mogłaby być przegłosowana właśnie przez Sejm ustawa wdrażająca dyrektywę transgraniczną, pozwalającą się leczyć w całej Unii Europejskiej za pieniądze ze składki na NFZ. Mogłaby, ale ustawodawca zrobił wszystko, by to uniemożliwić. Dokument ten to zbiór biurokratycznych przeszkód, które mają sprawić, że pacjent z dyrektywy nie skorzysta. Wbrew jej założeniom będzie musiał bowiem uzyskać zgodę na zabieg od dyrektora wojewódzkiego oddziału NFZ, a potem przedstawić wiele zaświadczenia, by dostać zwrot pieniędzy za leczenie. W dodatku NFZ ustanowił roczny limit na leczenie za granicą w wysokości 1 mld zł, co oznacza, że jeśli środki na dany rok się wyczerpią, zwrot dostaniemy po wielu miesiącach, ale bez karnych odsetek, lub będziemy stali w nowej kolejce po pieniądze z NFZ. W ten sposób państwo, któremu płacimy na leczenie z comiesięcznych składek, będzie się u nas zadłużać!
Minister zdrowia od blisko dziewięciu miesięcy mówi o potrzebie skrócenia kolejek w służbie zdrowia. Dyrektywa transgraniczna rozwiązałaby ten problem od ręki – pacjent czekający na operację zaćmy czy stawu biodrowego pojechałby do Czech, Niemiec czy na Słowację i szybko wrócił do zdrowia. Większość chorych zrezygnuje z wyjazdu z powodu biurokracji i wizji płacenia za zabieg z własnej kieszeni. Ale problemu dyrektywy by nie było, gdyby politycy byli odpowiedzialni za swoje słowa. Jeśli wpisują coś do koszyka świadczeń gwarantowanych, powinni dawać na to rzeczywistą gwarancję, a nie składać ludziom obietnice bez pokrycia!
Minister widzi to jednak inaczej. Pacjentowi ma pomóc „pakiet kolejkowy", który wejdzie w życie na początku przyszłego roku i – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – skróci kolejki do specjalistów. Bartosz Arłukowicz stworzył go w zaledwie kilka miesięcy. To legislacyjny rekord świata, bo prace nad dyrektywą transgraniczną zajęły mu blisko trzy lata (o tym, że wejdzie w życie 25 października 2013 r., wiedział od 2011 r.!).