Projekt ustawy o licencjach prawniczych oparty jest na rozwiązaniach przygotowanych w Ministerstwie Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry. Rząd Jarosława Kaczyńskiego zaakceptował go na dwa miesiące przed wyborami. Już po zmianie władzy projekt złożyli do Sejmu posłowie PiS.
Chcą, by doradcy, którzy świadczą usługi prawne poza samorządem adwokackim i radcowskim i bez aplikacji, mogli konkurować z ich członkami. Dlatego zamierzają ułatwić im zdobycie takich samych uprawnień zawodowych. Z jedna różnicą: nie mogliby udzielać pomocy prawnej z urzędu (to ok. 1/3 wszystkich spraw sądowych obsługiwanych przez adwokatów) zastrzeżonych dla prawników wykonujących zawody zaufania publicznego. Wzrost konkurencji ma doprowadzić do spadku cen usług prawnych, a to ułatwi skorzystanie z nich potrzebującym – argumentują projektodawcy.Projekt przewiduje trzystopniowy system licencji dla doradców. Licencja I stopnia byłaby przyznawana magistrom prawa. Licencję II stopnia mogliby otrzymać ci, którzy: od dwóch lat mają uprawnienia I stopnia, byli pełnomocnikiem w 50 rozprawach sądowych w minimum dziesięciu sprawach. Uprawnienia najwyższego stopnia będzie mógł uzyskać posiadacz licencji II stopnia po zdaniu państwowego egzaminu prawniczego (pisemny test – 250 pytań, wymagane 190 dobrych odpowiedzi) i zdobyciu doświadczenia poprzez udział w 20 rozprawach w sprawach karnych oraz w dziesięciu w sprawach rodzinnych, opiekuńczych bądź nieletnich. Wymaganą praktykę sądową można byłoby zastąpić specjalistycznym szkoleniem trwającym minimum sześć miesięcy.
[b]Licencje przyznawałaby Prawnicza Komisja Licencyjna przy ministrze sprawiedliwości na wniosek zainteresowanego[/b]. Ona też przeprowadzałaby egzaminy oraz akredytowała placówki zajmujące się szkoleniami. PKL ma nadzorować działalność licencjonowanych prawników. Za świadczenie usług bez licencji groziłoby do 50 tys. zł grzywny.
Te rozwiązania za rządów PiS skrytykowały korporacje prawnicze. Protestowały przeciwko przyznaniu doradcom szerokich kompetencji zawodowych, identycznych z tymi, jakie mają ich członkowie. Władze samorządów adwokackiego i radcowskiego argumentowały, że doradcy bez aplikacji nie będą przygotowani merytorycznie. Uważają też, że państwowe licencje nie zapewnią im niezależności wymaganej od prawników.
Ekipa ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego także krytykuje projekt, twierdząc, że ustawa doprowadziłaby do utworzenia kolejnej korporacji prawniczej. Jej członkowie nie wykonywaliby zawodu zaufania publicznego. Mieliby natomiast identyczne uprawnienia jak przedstawiciele tych profesji, a jednocześnie nie podlegaliby obowiązującym ich rygorom etycznym. Byłoby to sprzeczne ze stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego. W MS powstaje inna koncepcja, przewidująca dwa państwowe egzaminy prawnicze, z których pierwszy dawałby absolwentom prawa możliwość świadczenia doradztwa w ograniczonym zakresie.