Wigilia Bożego Narodzenia to święto adwokatury, rocznica powołania samorządowej organizacji palestry przez naczelnika państwa marszałka Józefa Piłsudskiego. Podpisany przez niego 24 grudnia 1918 roku dekret nadał statut naszemu niezależnemu samorządowi. Dekret był aktem państwowym, ale przez kolejne 90 lat adwokaci wielokrotnie dawali przykład, że nie są im potrzebne wytyczne władzy, aby trwać w swojej roli niesienia pomocy potrzebującym. Trzeba przy tym wiedzieć, że słowo „adwokat” wzięło się od łacińskiego „advocare”, słowa oznaczającego wezwanie na pomoc. Na takie wezwanie adwokaci odpowiadają przynajmniej od XIV wieku.
[srodtytul]Dla dobra publicznego[/srodtytul]
Przeciętny obywatel traktuje adwokata jako swoiste pogotowie ratunkowe i trudno się temu dziwić. Wzywa się go jak lekarza – w nagłej potrzebie skorzystania z prawnika, co z reguły nie kojarzy się przyjemnie. Nieprzypadkowo Andrzej Wajda półżartem napisał w liście na nasz jubileusz, że adwokaci kojarzyli mu się przez wiele lat głównie z jego procesami rozwodowymi.
Jednak polska palestra dała społeczeństwu o wiele więcej niż tylko rozwiązywanie trudnych życiowych spraw przed sądami. Adwokatami byli wybitni przedstawiciele życia publicznego II Rzeczypospolitej i czasu II wojny światowej. Wśród nich wymienić warto choćby Władysława Raczkiewicza, marszałka Senatu i późniejszego prezydenta RP na uchodźstwie, czy Stanisława Cara, marszałka Sejmu. Wielu z nich angażowało się w działalność Polskiego Państwa Podziemnego, współtworząc jego struktury (np. Cyryl Ratajski, Herman Libermann, Stefan Korboński) i walcząc z bronią w ręku w Armii Krajowej. Podczas II wojny światowej zginęło 60 proc. adwokatów polskich i jeszcze więcej aplikantów adwokackich (w Warszawie około 95 proc).
Z palestry wywodzili się też znani przedstawiciele przedwojennego życia kulturalnego. Mało kto dziś wie, że słynny komik radiowy i filmowy Henryk Vogelfaenger, znany jako „Tońko”, prowadził kancelarię adwokacką we Lwowie. Członkiem palestry był też poeta Jan Brzechwa.