Takich skarg miało być tysiące, jest niewiele ponad 300. Zniecierpliwieni obywatele skarżą się na przewlekłość postępowań przygotowawczych i domagają wypłaty rekompensaty – najczęściej 20 tys. zł (to maksymalna kwota). Jeśli sądy przyznają rację obywatelom, bywa, że przyznają im też rekompensatę. Pieniądze wykłada właściwa prokuratura okręgowa.
Co dzieje się z opieszałym prokuratorem? Najczęściej odpowiada dyscyplinarnie. Czy tylko? W tej sprawie już na etapie projektu ustawy pojawiły się wątpliwości prokuratorów.
Chodziło o to, czy prokuratura, która wykłada gotówkę za opieszałość konkretnego prokuratora, może potem dochodzić od niego zwrotu wydanej kwoty. Środowisko domagało się nawet od państwa ubezpieczenia OC na wypadek stwierdzenia opieszałości. Teraz głos zabrało Ministerstwo Sprawiedliwości.
– W przypadku prokuratorów nie jest możliwe wystąpienie z roszczeniem regresowym z tytułu wypłacenia odszkodowania za przewlekłość postępowania, albowiem ich pracodawcy (prokuratury rejonowe) w rozumieniu [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=1288079C8A806B4039D19A8B496CF333?id=76037]kodeksu pracy[/link] nie ponoszą szkód w związku z wypłatą odszkodowania „za przewlekłość”. [b]Z kolei prokuratury okręgowe, które odszkodowania wypłaciły, nie są pracodawcą w rozumieniu kodeksu pracy, a co za tym idzie, nie mają legitymacji procesowej[/b] do wytoczenia powództwa regresowego prokuratorowi – rozwiewa wątpliwości resort.
Na razie uwzględnionych skarg jest niewiele. Sądy liczą bowiem opieszałość dopiero od wejścia w życie ustawy, tj. od 1 maja 2009 r., a nie od daty, od której sprawa obywatela rzeczywiście się toczy. Oni sami, nawet bardzo niezadowoleni, są jednak ostrożni.