Przygotowana przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego nowelizacja k.p.k. to ambitne zamierzenie ustawodawcze. Zakłada się bowiem wprowadzenie zmian, które spowodują, iż proces karny stanie się procesem kontradyktoryjnym w miejsce dotychczas obowiązującego procesu inkwizycyjnego.
Tym, którzy nie rozumieją istoty i powagi propozycji, którzy nie rozumieją, czym się różni inkwizycyjność od kontradyktoryjności, trzeba rzecz wyłożyć prościej. Dotychczasowy model postępowania karnego przewiduje – co do zasady – śledczą rolę nie tylko organów ścigania, ale również sądów. Zasada prawdy obiektywnej nakazuje sądowi gromadzić dowody. To sąd ma obowiązek dochodzenia do prawdy, a zebrany przez niego materiał dowodowy stanowi podstawę do wydania wyroku. Oczywiste więc, że rola obrońcy w procesie karnym jest poniekąd ograniczona. Granice obrony wyznacza działanie samego sądu. Im sędzia lepiej prowadzi proces, im rzetelniej gromadzi dowody, tym możliwości, a zarazem potrzeby obrończe, są mniejsze. Bo – mówiąc w przenośni – to sąd jest obrońcą oskarżonego.
Inaczej rzecz się ma w procesie kontradyktoryjnym. To bowiem rodzaj postępowania, w którym sędzia ocenia materiał dowodowy przedstawiony mu przez strony. Zazwyczaj proces kontradyktoryjny powiązany jest z zasadą prawdy formalnej, dla której nie ma znaczenia prawdziwy stan rzeczy. W takim modelu postępowania dla sędziego liczy się tylko to, co wynika z dowodów zgromadzonych z inicjatywy stron.
Wprowadzenie takiej regulacji obniży standardy obrończe
W sprawach cywilnych od zasady inkwizycyjności odstąpiono wiele lat temu. Gdy przedmiotem sporu jest majątek, śmiało można mówić: cóż wielkiego się stanie, że proces przegra osoba, która obiektywnie rzecz biorąc powinna była wygrać, gdyby miała lepszego pełnomocnika. Najwyżej straci trochę majątku. W sprawach, których przedmiotem jest wolność człowieka, tak powiedzieć już się nie da.