Oto jak wygląda konstytucyjne prawo do zażalenia rozpatrywanego przez prokuratora drugiej instancji, gdy śledztwo trafia do biura. Zażalenie takie powinien załatwić, w zależności od przedmiotu zaskarżenia, prokurator generalny jako prokurator nadrzędny albo prokurator krajowy jako prokurator bezpośrednio przełożony. Ten pierwszy może jednak (art. 10 ust. 2a ustawy) upoważnić do tego swojego zastępcę, byle nie prokuratora krajowego, gdyż jemu ustawa przybiła szyld prokuratora bezpośrednio przełożonego. Nic przy tym nie przeszkadza, by prokurator krajowy wyjednał u generalnego zgodę na zastąpienie go przez innego zastępcę bossa. Sęk w tym, że w praktyce, z braku czasu, żaden z kierowników całej prokuratury osobiście nie ślęczy nad aktami i nie roztrząsa, czy Kowalski słusznie żali się na prokuratorską czynność bądź decyzję. Są oni figurantami. Czarna robota przypada prokuratorom wykonującym czynności w Prokuraturze Krajowej, przeto kolegom prokuratorów, na których czynność lub decyzję złożono zażalenie. Wynika to jasno z § 16 ust. 1 pkt 8 wskazanego rozporządzenia, zgodnie z którym do podstawowych zadań biura należy również wykonywanie czynności związanych z realizacją nadzoru procesowego przez prokuratora generalnego w postępowaniu przygotowawczym.
Temu od dawna niemodnemu rozwiązaniu pikanterii dodaje fakt, że prokuratorem wykonującym czynności w Prokuraturze Krajowej jest zarówno prokurator tej prokuratury, jak i prokurator doń delegowany z dowolnej niższej jednostki organizacyjnej. Może się zatem zdarzyć, że za prokuratora generalnego, prokuratora krajowego albo innego zastępcę tego pierwszego o losach zażalenia rozstrzygnie prokurator prokuratury bodaj rejonowej.
Nie lepiej zresztą przedstawia się sama realizacja funkcji śledczych na poziomie centrali, bo żaden przepis nie wymaga, by zajmowali się tym prokuratorzy Prokuratury Krajowej. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że cechą wyróżniającą drugą instancję w prokuraturze centralnej jest mobilność. Wyraża się ona w przyzwoleniu na odbijanie kompetencji do rozpoznawania zażaleń niczym piłeczki, i to niemal we wszystkie strony: na boki i w dół (w górę nie byłoby do kogo). Innymi słowy, jest to zwykła fikcja, pozór instancji odwoławczej, władztwo publiczne rozmywające odpowiedzialność za błędne decyzje podejmowane w owej instancji ruchomej.
Śledztwa zawisłe w Prokuraturze Krajowej charakteryzują nadto inne ekstrawagancje pokrewnego typu. I tak, stosownie do art. 310 § 2 k.p.k., okres takiego śledztwa, gdy prowadzi je prokurator, jak też na czas powyżej roku, przedłuża prokurator bezpośrednio przełożony, czyli prokurator krajowy bądź inny upoważniony zastępca prokuratora generalnego rękami prokuratora z biura. Analogicznie rzecz się ma z nadzorem służbowym nad owymi śledztwami, zwanym czule w § 16 ust. 1 pkt 6 rozporządzenia „koordynacją postępowań przygotowawczych prowadzonych przez wydziały zamiejscowe Biura do spraw Przestępczości Zorganizowanej”. Nadzór ten, co zrozumiałe, sprawują koledzy z tego samego biura. Ponadto ci sami koledzy, tyle że tym razem pod szyldem prokuratora generalnego lub zastępcy działającego właśnie za niego, na podstawie art. 327 § 2 k.p.k. są umocowani do wznowienia prawomocnie umorzonego w Prokuraturze Krajowej postępowania przygotowawczego przeciwko osobie, która występowała w charakterze podejrzanego. Oni i tylko oni – a któżby inny? – skontrolują też sprawy, w których koledzy z wydziałów zamiejscowych odmówili podjęcia na nowo, z zastosowaniem art. 327 § 1 k.p.k., śledztwa zakończonego umorzeniem w stadium in rem, tzn. bez podejrzanego, albo postępowania sprawdzającego zakończonego odmową wszczęcia śledztwa.
Mało kto wreszcie sobie uświadamia, że nasze prawo nie definiuje pojęcia „zorganizowana przestępczość”. Za to dzięki art. 258 § 1 k.k. karalny jest udział w zorganizowanej grupie lub związku mających na celu jakiekolwiek przestępstwo, choćby w zgrai metodycznie lżącej sąsiadki. Dobór spraw o przestępstwa, które noszą cechy zorganizowanej przestępczości, do prowadzenia lub procesowego nadzoru w wydziałach zamiejscowych biura ma zatem charakter dyskrecjonalny i równa się kolejnej fikcji: zastrzeżenia takich spraw do wyłącznej właściwości owego biura. Konia zaś z rzędem każdemu, kto odgadnie, jakimi kryteriami powinien kierować się prokurator krajowy, decydując o przekazaniu do prowadzenia w biurze, ze względu na wagę sprawy, postępowań przygotowawczych o te „inne” przestępstwa – niezorganizowane, nieterrorystyczne i niestanowiące łapownictwa w najważniejszych organach władzy publicznej.
Z punktu widzenia standardów demokratycznego państwa prawnego (art. 2 konstytucji) optymalne wydają się poprzednie rozwiązania ustrojowo-procesowe, identyfikujące jedną prokuratorską instancję odwoławczą na danym poziomie i zakładające, iż kompetencje śledcze realizuje się najwyżej w wydziałach do spraw przestępczości zorganizowanej prokuratury apelacyjnej. W tamtej rzeczywistości rolę prokuratora, który rozpoznawał zażalenia na czynności i decyzje prokuratorów niższego szczebla organizacyjnego, grał zawsze prokurator nadrzędny. W Prokuraturze Krajowej był to po prostu prokurator tej prokuratury bądź do niej delegowany, działający we własnym imieniu i na własną odpowiedzialność. W świetle prawa mógł on odbić piłeczkę jedynie wyjątkowo, np. w drodze skutecznego ubiegania się o wyłączenie od wykonania czynności w trybie art. 8 ust. 3 ustawy. Prokurator generalny stał natomiast w pozycji organu procesowego o nadzwyczajnych uprawnieniach do wzruszania, na podstawie art. 328 § 1 lub 2 k.p.k., prawomocnych postanowień o umorzeniu postępowania przygotowawczego w stadium in personam z powodu ich bezzasadności. Owszem, wtedy też projekty jego decyzji co do uchylenia lub zmiany prokuratorskich postanowień o umorzeniu przygotowywali prokuratorzy referenci z Prokuratury Krajowej. Nie były to wszakże decyzje liczne, więc starczało czasu na refleksję i niezbędną korektę przedstawianych mu propozycji.