Notariusze chcą nowych kompetencji

Poświadczanie dziedziczenia, sporządzanie aktów darowizny na wypadek śmierci, wydawanie nakazów zapłaty w postępowaniu upominawczym – to czynności, których już dokonują albo chcieliby dokonywać rejenci. Rozmawiamy o tym z Lechem Borzemskim, nowym prezesem Krajowej Rady Notarialnej

Publikacja: 01.06.2009 07:43

Notariusze chcą nowych kompetencji

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

[b]Rejestr notarialnych poświadczeń dziedziczenia funkcjonuje już trzy miesiące. Czy przekazanie rejentom uprawnień do potwierdzania spadków spotkało się z dużym zainteresowaniem społecznym?[/b]

29 maja mieliśmy zarejestrowanych 5959 aktów poświadczenia dziedziczenia. To dużo czy mało? Ponieważ to są pierwsze trzy miesiące dokonywania nowej czynności, uważam, że jest to bardzo dobry wynik. Tym bardziej że liczba tych aktów rośnie z tygodnia na tydzień. Nie tylko klienci, ale i notariusze muszą się przełamać. Nic dziwnego – w końcu po raz pierwszy w historii notariat przejął kompetencje sądowe. Zainteresowanie społeczne nową instytucją jest spore, choć nie robiliśmy jeszcze większej kampanii informacyjnej. Mogę powiedzieć, że wprowadzanie zupełnie nowej czynności idzie bardzo sprawnie. Odpowiednio wcześniej umówiona i przygotowana wizyta w kancelarii trwa od godziny do półtorej i spadkobiercy wychodzą z odpowiednikiem prawomocnego postanowienia sądu o stwierdzeniu nabycia spadku. I z niedowierzaniem, że już po wszystkim. Notariusze także są zadowoleni, ponieważ informatyczny rejestr działa sprawnie i okazał się przyjazny dla użytkowników, co potwierdzam, bo sam także sporządziłem już kilka aktów poświadczenia dziedziczenia.

[b]Notariat idzie więc za ciosem i proponuje wprowadzenie do polskiego prawa kolejnej instytucji i kolejnej czynności notarialnej: darowizny na wypadek śmierci.[/b]

Chodzi o to, by właściciel np. nieruchomości czy przedsiębiorstwa mógł za swojego życia zadysponować, że po jego śmierci stanie się ona własnością określonej osoby. Nie wchodziłaby więc do spadku. Notariusze chcieliby sporządzać akty darowizny na wypadek śmierci, ale zdajemy sobie sprawę, że projekt jest niełatwy od strony legislacyjnej. Pracuje nad nim teraz Senat.

[b]W czym ta instytucja byłaby lepsza od testamentu działowego?[/b]

Po pierwsze – w Polsce nie ma testamentów działowych. Po drugie zaś – darowizna na wypadek śmierci nie wyklucza wprowadzenia testamentu działowego. Pamiętać należy, że każdy testament można w każdej chwili bez trudu odwołać, nawet bez powodu. Tymczasem odwołać darowiznę jest trudniej: jako powód w grę wchodzi rażąca niewdzięczność obdarowanego. Ocenia to zawsze sąd. Darowizna na wypadek śmierci zabezpieczałaby interesy darczyńcy, który do śmierci byłby właścicielem darowanej rzeczy. Obdarowany zaś wiedziałby, że darczyńca z błahego powodu nie pozbawi go np. firmy, w której rozwój aktywnie się angażował, wiedząc, że przypadnie mu po śmierci właściciela. Chodzi o to, by było więcej możliwości do wyboru.

[b]Czemu właściwie nie ma u nas testamentów działowych?[/b]

To trudne zagadnienie. Wiąże się to z obowiązującym w Polsce modelem prawa spadkowego. W największym uproszczeniu można powiedzieć, że przyjęto zasadę dziedziczenia masy spadkowej w całości. Spadek to nie zawsze tylko aktywa majątkowe, ale także długi. Z tym wiąże się zagadnienie ochrony wierzycieli, z którym zresztą trzeba będzie się uporać także podczas regulowania darowizny na wypadek śmierci.

[b]Jest też w komisji „Przyjazne państwo” projekt, by notariusze mogli wydawać nakazy zapłaty w postępowaniach nakazowych i upominawczych.[/b]

Przypatrujemy się temu z przychylnym zainteresowaniem. Samorząd notarialny rozważał tego typu rozwiązania i prace cały czas trwają. Projekt, nad którym pracuje komisja, przygotowali jednak radcowie. Wyszli z założenia, że trzeba usprawnić te postępowania i cenią notariat jako instytucję zaufania publicznego. Taka opinia oczywiście bardzo nas cieszy.

[b]To przekazanie kompetencji sądowych byłoby wzorowane na tym, które dotyczyło poświadczania spadków?[/b]

W pewnym stopniu tak, chociaż to zupełnie innego rodzaju czynności. Ważne jednak, że także w tym wypadku nie chodziłoby o przejęcie ich przez notariat na wyłączność, tylko o stworzenie możliwości wyboru. Wierzyciel miałby wybór: iść po nakaz zapłaty do sądu albo do notariusza. Przy czym sprzeciw wniesiony przez pozwanego powodowałby utratę mocy nakazu i przekazanie sprawy do procesu, tak więc byłaby pełna gwarancja sądowej kontroli postępowania.

[b]Zmniejszona o połowę taksa notarialna w niektórych sprawach mieszkaniowych obowiązuje już pewien czas. Czy ta obniżka pogorszyła znacząco pozycję materialną notariuszy, jak to przepowiadał samorząd, protestując przeciwko niej?[/b]

Pogorszyła. W tej chwili trudno ocenić, w jakim stopniu, bo kancelarie odczuwają też kryzys na rynku nieruchomości – spadek cen transakcyjnych i liczby transakcji. Na skutek drastycznego obcięcia taksy skończyła się możliwość jej sensownego kształtowania w drodze negocjacji klientów z notariuszami. Taksa była spójną konstrukcją opartą na koncepcji, według której notariusze, nawet dokonując czynności ważnych społecznie, ale mniej dochodowych, mieli zapewnione źródła finansowania z innych czynności. Notariusz pełni funkcję publiczną, ale kancelarię prowadzi na własny rachunek i musi ją utrzymać. Tymczasem drastyczne obniżenie taksy w 2007 r. dotknęło prawie wszystkich czynności i naruszało wytyczne ustawy w tym zakresie. Sprawa czeka na rozstrzygnięcie w Trybunale Konstytucyjnym.

[b]Oprócz taksy zaskarżyliście finansowanie rejestru poświadczeń dziedziczenia. Ile spraw mają w TK notariusze?[/b]

Jeżeli chodzi o rejestr, to utworzyliśmy go na własny koszt i działa on bez zarzutu. Jest to jednak rejestr publiczny i nie może funkcjonować wyłącznie za prywatne pieniądze. Musi być zapewnione źródło jego samofinansowania. Zaskarżona jest także wysokość opłaty za poświadczenie dziedziczenia. Uważamy, że minister, ustalając wynagrodzenie notariusza w kwocie 150 zł, kierował się wyłącznie wysokością opłaty sądowej. To nieporozumienie – 50 zł w sądzie nie jest kosztem postępowania o stwierdzenie nabycia spadku. To tylko ta część, którą wnosi obywatel, resztę dopłaca Skarb Państwa. Szkopuł w tym, że notariusze takich dopłat nie mają.

Czy mi się to podoba czy nie, prowadząc kancelarię, muszę kierować się także twardym rachunkiem ekonomicznym, ponieważ to, że wykonuję funkcję publiczną, nie zwalnia mnie z obowiązku zapłacenia pensji pracownikom, czynszu za kancelarię, zakupu komputerów i innych materiałów. Nie można zatem ustalać stawek wynagrodzeń, które nie pokrywają kosztów i nie zapewniają uczciwego zysku.

[b]Samorząd notarialny ma w ogóle intrygujące podejście do wynagrodzeń. Była kiedyś regulacja uznająca, że jeśli notariusz pobiera niższą taksę od maksymalnej, to narusza zasady etyki. Teraz głośna jest sprawa notariusza, który miał je naruszyć, ponieważ od niektórych klientów w ogóle jej nie pobierał.[/b]

Przede wszystkim nigdy żaden przepis nie zabraniał pobierania stawek niższych od maksymalnych i nigdy żaden notariusz nie został za to ukarany. Wspomniany przez pana – uchylony już dawno – przepis w zamyśle miał chronić notariuszy przed wzajemną nieuczciwą konkurencją. Bywało bowiem tak, że notariusz przygotował projekt aktu, a klient zabierał go wraz z dokumentami do innego, który robił ten akt za połowę taksy, bo miał wykonaną połowę pracy. To chyba nie jest uczciwe. A zatem w podejściu samorządu nie ma nic intrygującego. Mamy obowiązek dbania o przestrzeganie przez notariuszy obowiązujących przepisów.

[b]Jeżeli więc notariusz może stawkę obniżać, to może także do zera.[/b]

To jest właśnie pytanie: czy może w ogóle jej nie pobrać? Nasz sąd dyscyplinarny uznał, że nie, ale sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Kwestia wcale nie jest jednoznaczna i czekamy na jej rozstrzygnięcie.

[b]Wymowa jest taka, jak przedstawił rzecznik praw obywatelskich, który przyłączył się do zaskarżenia wyroku sądu dyscyplinarnego: jest to ograniczenie swobody.[/b]

Tak, to jest ograniczenie swobody, bo notariusz nie jest wolnym zawodem. Jak ktoś chce wykonywać całkowicie wolny zawód, to może zostać doradcą, radcą czy adwokatem. Notariusz pełni funkcję publiczną i dlatego doznaje licznych ograniczeń w swobodzie swojego działania. Wynika to wprost z ustawy.

[b]Czy przybyło notariuszy w ostatnich latach?[/b]

Zdecydowanie. Cały czas przechodzą do tego zawodu osoby z innych profesji prawniczych: sędziowie, adwokaci, radcowie, prokuratorzy. Mamy też bardzo dużo aplikantów. Jest ich ponad 700, a notariuszy około 2000. Jeśli aplikantów będzie przybywać w dotychczasowym tempie, to

– po pierwsze – pod znakiem zapytania stanie możliwość ich porządnego wyszkolenia, a po drugie – w przyszłości nie będą mieli pracy. Trzeba będzie postawić pytanie o przyszłość notariatu.

[b]Chce pan powiedzieć, że…[/b]

… nie ma pracy dla 10 tys. notariuszy. Trzeba to jasno powiedzieć. Liczba etatów sędziowskich i prokuratorskich jest administracyjnie ograniczana. A przecież katalog urzędowych czynności notarialnych także jest zamknięty. Notariat niekontrolowanie rozbudowywany liczbowo to pogorszenie jakości usług, a co za tym idzie – zmniejszenie bezpieczeństwa obrotu prawnego. Tutaj nie działa w prosty sposób „niewidzialna ręka rynku”. Nie w tym zawodzie. Notariat jest organem pomocniczym wymiaru sprawiedliwości, a nikomu nie przychodzi do głowy, żeby ten obszar działalności publicznej poddać ryzykownym grom rynku. Tu musi być zachowana kontrola.

[b]Rozmawialiśmy wcześniej o nowych polach aktywności.[/b]

Ale przecież nie chodzi o to, aby dawać pracę notariuszom, tylko o to, aby usprawnić działanie państwa i jego instytucji prawnych. Nie bez przyczyny wszystkie stare kraje członkowskie UE kontrolują tak czy inaczej liczbę notariuszy. Nasz samorząd nie chce żadnych kompetencji w tej dziedzinie. Powinien je mieć minister w postaci swobody decydowania o tym, czy trzeba powołać notariusza w tej albo w tej miejscowości. Nie może to być – tak jak dziś – działanie automatyczne, kiedy tylko pojawi się wniosek o utworzenie kolejnej nowej kancelarii.

[b]Rejestr notarialnych poświadczeń dziedziczenia funkcjonuje już trzy miesiące. Czy przekazanie rejentom uprawnień do potwierdzania spadków spotkało się z dużym zainteresowaniem społecznym?[/b]

29 maja mieliśmy zarejestrowanych 5959 aktów poświadczenia dziedziczenia. To dużo czy mało? Ponieważ to są pierwsze trzy miesiące dokonywania nowej czynności, uważam, że jest to bardzo dobry wynik. Tym bardziej że liczba tych aktów rośnie z tygodnia na tydzień. Nie tylko klienci, ale i notariusze muszą się przełamać. Nic dziwnego – w końcu po raz pierwszy w historii notariat przejął kompetencje sądowe. Zainteresowanie społeczne nową instytucją jest spore, choć nie robiliśmy jeszcze większej kampanii informacyjnej. Mogę powiedzieć, że wprowadzanie zupełnie nowej czynności idzie bardzo sprawnie. Odpowiednio wcześniej umówiona i przygotowana wizyta w kancelarii trwa od godziny do półtorej i spadkobiercy wychodzą z odpowiednikiem prawomocnego postanowienia sądu o stwierdzeniu nabycia spadku. I z niedowierzaniem, że już po wszystkim. Notariusze także są zadowoleni, ponieważ informatyczny rejestr działa sprawnie i okazał się przyjazny dla użytkowników, co potwierdzam, bo sam także sporządziłem już kilka aktów poświadczenia dziedziczenia.

Pozostało 88% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów