Już od ponad półtora roku Prokuratura Generalna jest samodzielną instytucją. Samodzielną nie znaczy jednak, że sprawnie funkcjonującą i mającą wpływ na szkolenie kadry oraz jej zatrudnianie. Przeszkadza jej w tym niechlujne ustawodawstwo. Prokurator generalny chce więc zmienić przepisy. W czym rzecz?
Prokurator generalny, mimo że odpowiada za funkcjonowanie wszystkich prokuratur, nie ma żadnego wpływu na ustalanie limitów miejsc na aplikacji prokuratorskiej, jej przebieg, egzamin kończący, komisję, która go przeprowadza, radę programową Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie i jej wykładowców.
Jakby tego było mało, to minister sprawiedliwości tuż po zakończonym egzaminie prokuratorskim w krakowskiej szkole (pierwszy taki odbędzie się w 2013 r.) przedstawi aplikantowi propozycję objęcia asesury w konkretnej jednostce prokuratury.
– To nielogiczne rozwiązania i powinny zostać szybko zmienione – mówi „Rz" prokurator Marek Jamrogowicz, zastępca prokuratora generalnego. I dodaje, że odpowiedzialny za funkcjonowanie całej prokuratury prokurator generalny nie ma żadnej wiedzy o aplikantach. Nie wie np., skąd pochodzą, gdzie chcieliby pracować i gdzie odbywają praktyki.
Rodzi to niebezpieczeństwo, że po ukończeniu krakowskiej szkoły młodzi prawnicy otrzymają propozycje zatrudnienia w jednostkach odległych od miejsca zamieszkania, bo tylko tam będą wolne etaty.