Prokurator Piotr Wójtowicz uczestniczył w 2017 r. w manifestacji KOD przed sądem w Legnicy przeciwko zmianom w ustawach o Sądzie Najwyższym, sądach powszechnych oraz Krajowej Radzie Sądownictwa. Miał wówczas udzielić wypowiedzi, którą zacytowały lokalne media: „Nie mam nic do stracenia. A co mi zrobią? Przeniosą do Ełku?".
Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy zażądał ukarania Wójtowicza za naruszenie zasady apolityczności.
W sprawę zaangażował się rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. W piśmie do Bogdana Święczkowskiego przypomniał, że we wrześniu 2018 r. rzecznik dyscyplinarny dla poznańskiego okręgu regionalnego umorzył postępowanie, nie dopatrując się w zachowaniu prokuratora winy. W uzasadnianiu tej decyzji uznał, że „prokurator nie może demonstracyjnie ujawniać swoich poglądów politycznych, ale może być uczestnikiem pokojowych zgromadzeń, co nie oznacza działalności politycznej". Od tego orzeczenia odwołał się Prokurator Krajowy odwołał się do Sądu Dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym.
Odwołanie złożył też sam Wójtowicz. Zgadzał się z samym umorzeniem, lecz negował jego podstawę prawną. Twierdził, że nie złamał prawa i zasad etycznych, bo jako obywatel miał prawo do udziału w zgromadzeniach apolitycznych. Jego wypowiedź dla mediów była nieautoryzowana. i padła w kontekście manifestacji dotyczącej wolnych sądów, a nie zmian w prokuraturze. Dlatego uważał, że nie potrzebował na to zgody przełożonych.
Prokurator Wójtowicz i jego obrońca nie zostali wpuszczeni na pierwszą rozprawę w tej sprawie w grudniu 2018 r., bo zdaniem sądu dyscyplinarnego nie stawili się na czas. Towarzyszący im dziennikarze uznali jednak, że celowo zostali przetrzymani na dole w budynku, by nie zdążyć na rozprawę. Prokurator, która zasiadała w składzie rozpoznającym wniosek PK zrezygnowała potem z udziału w pracach sądu dyscyplinarnego. Zmiana składu sądu spowodowała, że proces trzeba było zacząć od nowa. Na początku maja 2019 r. odbyła się pierwsza rozprawa, a wczoraj kolejna i ostatnia.
Jak informuje OKO.press było na niej trzech obrońców Wójtowicza: prokurator Jacek Bilewicz, członek Zarządu Lex Super Omnia, sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie z Iustitii i adwokat Joanna Jakubowska-Siwko związaną z Komitetem Obrony Sprawiedliwości. Wszyscy bronili Wójtowicza pro bono. Sędzia Gąciarek apelował do sądu, by kierował się swoim sumieniem, a nie zapatrywaniem Prokuratora Krajowego o charakterze politycznym. Mec. Jakubowska-Siwko podkreślała, że sprawa jest precedensowa: orzeczenie będzie miało wpływ na wizerunek prokuratury, bo pokaże, czy w prokuraturze są podwójne standardy. Prokurator Bilewicz dodał, że Wójtowicz jest członkiem stowarzyszenia Lex Super Omnia i ma prawo wypowiadać się w sprawach publicznych.