Tragedia w Seulu. 153 osoby nie żyją, w większości młode kobiety. Ludzie padali jak domino

Przynajmniej 153 osoby zostały w sobotę wieczorem stratowane na śmierć, gdy wybuchła panika w czasie obchodów Halloween w centrum Seulu.

Publikacja: 30.10.2022 21:07

Prezydent ogłosił tydzień żałoby narodowej

Prezydent ogłosił tydzień żałoby narodowej

Foto: Anthony WALLACE / AFP

Tłum był tak gęsty, że właściwie nie dało się posuwać do przodu już około ósmej wieczorem. Ci, którzy wcześniej zdołali przedostać się do restauracji i barów, już nie mogli z nich wyjść. Świadkowie twierdzą, że gdzieś przed dziesiątą grupa młodych mężczyzn zaczęła brutalnie torować sobie drogę. Wtedy wybuchła panika. Jedni padali na drugich. W wąskich uliczkach dzielnicy Itaewon nie było drogi ewakuacji, a policja, tego dnia zajęta obsługą wieców politycznych, w zasadzie była niewidoczna.

Oficjalny bilans tragedii w niedzielę wieczorem to 153 osoby zmarłe, w większości młode kobiety. Dalsze 19 w stanie krytycznym przebywało w szpitalach stolicy. Ponieważ większość ofiar nosiła przebranie na Halloween i nie miała dokumentów, ich identyfikacja nie była prosta. Od 2014 r., gdy prom wciągnął na dno morza 304 pasażerów, kraj nie przeżył tak wielkiej tragedii. Ale i ten ciężki bilans może jeszcze się pogorszyć: na specjalną linię telefoniczną uruchomioną przez władze zgłoszono zaginięcie przeszło 4 tysięcy osób.

Obchodzenie Halloween stało się popularne w Korei Południowej dopiero od kilku lat, gdy z imigracji zaczęła wracać znaczna liczba mieszkańców Seulu. W tym roku święto rozrosło się jednak do wyjątkowych rozmiarów, bo po raz pierwszy zniknęły restrykcje związane z pandemią.

Czytaj więcej

Runął most, kilkaset osób wpadło do rzeki. Katastrofa w zachodnich Indiach

Ludzie tłoczyli się w Itaewon, bo to dzielnica barów i klubów, popularna wśród miłośników alternatywnego stylu życia. Taki jej profil rozwinął się z uwagi na sąsiedztwo amerykańskiej bazy wojskowej. Ale nie tylko rozmiar wąskich uliczek, ale także ich rozmieszczenie przyczyniły się do tragedii. Główny pasaż tej części miasta przebiega bowiem w czymś w rodzaju sztucznego zagłębienia i uliczki do niego biegnące są dość istotnie nachylone. To utrudniało utrzymanie równowagi przez osoby, na które napierał tłum.

Szok jest jednak w południowokoreańskim społeczeństwie ogromny. Kraj, w którym na powierzchni odpowiadającej trzeciej części Polski mieszka 52 miliony osób i którego gospodarka jest dwa i pół razy większa od polskiej, do tej pory słynął z niezwykle sprawnego funkcjonowania mimo ogromnej koncentracji ludności i biznesu. Wiązano to także z kulturą, w której ludzie są być może bardziej skłonni do zachowania kontroli nad emocjami niż na Zachodzie.

Prezydent Yoon Suk-yeol ogłosił tydzień żałoby narodowej. Powołał też specjalną komisję, która ma precyzyjnie ustalić powody tragedii i wprowadzić środki, które zapobiegną powtórzeniu się takich zdarzeń w przyszłości.

Tłum był tak gęsty, że właściwie nie dało się posuwać do przodu już około ósmej wieczorem. Ci, którzy wcześniej zdołali przedostać się do restauracji i barów, już nie mogli z nich wyjść. Świadkowie twierdzą, że gdzieś przed dziesiątą grupa młodych mężczyzn zaczęła brutalnie torować sobie drogę. Wtedy wybuchła panika. Jedni padali na drugich. W wąskich uliczkach dzielnicy Itaewon nie było drogi ewakuacji, a policja, tego dnia zajęta obsługą wieców politycznych, w zasadzie była niewidoczna.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wypadki
Pożar w Chabarowsku w Rosji. Zapalił się dach centrum handlowego
Wypadki
"Moulin Rouge" to teraz "lin Rouge". Odpadły skrzydła wiatraka
Wypadki
Katastrofa z udziałem dwóch śmigłowców w Malezji. Zderzyły się w powietrzu
Wypadki
Miliarder zaginął w Alpach. Żyje ze swoją kochanką w Moskwie?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Wypadki
Smocza wieża runęła. Pożar jednego z najbardziej znanych budynków w Kopenhadze (WIDEO)