Średnia prognoz ekonomistów ankietowanych przez „Rzeczpospolitą” i „Parkiet” wynosiła 8 proc., zatem odczyt GUS okazał się wyraźnie wyższy od oczekiwań rynku (i najwyższy w tym roku). To także pierwszy raz od listopada 2024 r., gdy dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw w ujęciu rok do roku przyspieszyła (w marcu wyniosła 7,7 proc., najmniej od czterech lat).
Skala wzrostu jest zaskakująca. Ekonomiści spodziewali się lekko wyższego wyniku niż w marcu choćby ze względu na efekt niskiej bazy sprzed roku. „Była on rezultatem wyhamowania tempa wzrostu wynagrodzeń po jego trzymiesięcznym sprincie w reakcji na bezprecedensowo wysoką podwyżkę płacy minimalnej” – wyjaśniają ekonomiści banku Pekao. Jednak wzrost aż o 9,3 proc. r./r. jak bardzo duży. Dość zauważyć, że najodważniejsza prognoza zakładała wzrost „tylko” o 8,6 proc. r./r.
Dane są twardym orzechem do zgryzienia dla Rady Polityki Pieniężnej. Opadająca dynamika płac była jednym z argumentów za majową obniżką stóp procentowych o 50 punktów bazowych i nadzieją na kolejne cięcia w drugiej połowie roku. Nowe dane stawiają pewien znak zapytania przy tych perspektywach, acz oczywiście statystyki za kolejne miesiące pokażą, czy wynik za kwiecień był jednorazowym wystrzałem czy nie.
Można szacować, że w ujęciu realnym (tj. po uwzględnieniu inflacji) przeciętne wynagrodzenie urosło w kwietniu o 4,8 proc. r./r., co również oznacza pierwsze przyspieszenie dynamiki wzrostowej od listopada 2024 r. i również najwyższy wzrost w tym roku.