[b]Rz: Watykan dotychczas automatycznie przyjmował włoskie przepisy. Teraz zapowiedział, że od 1 stycznia 2009 r. będzie je najpierw oceniał. Czy to oznaka postępującej rozbieżności pomiędzy prawem laickiego państwa a zasadami Kościoła?[/b]
[b]Grzegorz Górny: [/b]Już wcześniej prawodawstwo włoskie nie było przyjmowane przez Watykan bezrefleksyjnie. Przypomnijmy chociażby włoskie przepisy zezwalające na aborcję po referendum w 1981 roku. Od początku było oczywiste, że podległe Kościołowi placówki medyczne nie będą dokonywać zabiegów przerywania ciąży zgodnie z przyjętymi przez Włochów normami prawa. Na terenie państwa watykańskiego po prostu nie respektowano przepisów sprzecznych z prawem naturalnym, choć pewnie nie zawsze było to ogłaszane z ambon. Teraz jednak Kościół zauważył, że kwestie sporne pojawiają się coraz częściej, w kolejnych nowych obszarach. Wystarczy przypomnieć projekt legalizacji związków jednopłciowych i ich prawa do adopcji dzieci forsowany za rządów Prodiego. Ostatecznie nie został on przez parlament przegłosowany, ale nurty zabiegające o takie zmiany prawne w polityce włoskiej są coraz silniejsze. W tej sytuacji Watykan stara się zabezpieczyć, deklarując, że będzie oceniał nowe przepisy.
[b]W jakich obszarach zmiana prawa najbardziej niepokoi Kościół?[/b]
Przede wszystkim chodzi o te przepisy, które są sprzeczne z prawem naturalnym i nauczaniem Kościoła. Wymienić można aborcję, związki jednopłciowe, eutanazję, cały szereg kwestii bioetycznych związanych chociażby z zapłodnieniem in vitro. Coraz częściej pojawiają się protesty i ostrzeżenia kierowane przez Kościół dotyczące inżynierii genetycznej. Z całą pewnością lista takich obszarów konfliktu moralno-etycznego jest dłuższa.
[b]A może chodzi o to, że współczesne prawodawstwo jest zagrożeniem dla pozycji Kościoła?[/b]