Zgodnie z zapowiedziami oddziały izraelskie kontynuowały wczoraj odwrót z Gazy w stronę granicy. Palestyńczycy nadal przeczesywali natomiast ruiny domów zniszczonych w wyniku 22-dniowej ofensywy, podczas której poniosło śmierć co najmniej 1300 ich rodaków, a 5300 zostało rannych.
Hamas twierdzi, że stracił tylko 48 bojowników – to ponad dziesięć razy mniej, niż podaje Izrael. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, kto jest bliżej prawdy, niemniej jednak niezależni eksperci wojskowi podkreślają, że palestyńscy ekstremiści walczyli wyjątkowo ostrożnie, rozpraszając swe siły i atakując Izraelczyków tylko z dużej odległości.
Hamas ogłosił wczoraj, że zwyciężył, gdyż „wróg nie był w stanie zrealizować swych celów w Gazie”. Zapowiedział też, że będzie się zbroił w nowe pociski rakietowe i inne rodzaje broni. Jak podkreślił rzecznik zbrojnego ramienia Hamasu Abu Ubeida, działania militarne Izraela nie ograniczyły możliwości ostrzału jego terytorium przez tę organizację. – Nasz arsenał rakietowy pozostał nienaruszony i w toku ofensywy bez przerwy prowadziliśmy ostrzał. Także obecnie jesteśmy w stanie kontynuować ataki – zaznaczył.
Do przebywającego na uchodźstwie w Syrii szefa Hamasu Chaleda Meszala zatelefonował prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad, gratulując mu zwycięstwa nad „zbrodniczymi syjonistami”. Irański minister spraw zagranicznych ocenił, że zawieszenie broni to porażka państwa żydowskiego.
Koszty odbudowy ponad czterech tysięcy domów zniszczonych w Strefie szacuje się na co najmniej 1,6 mld dolarów. Palestyńczycy domagają się natychmiastowego otwarcia granic Gazy w celu sprowadzenia materiałów budowlanych i pomocy humanitarnej. Arabia Saudyjska ogłosiła, że przeznaczy miliard dolarów na odbudowę. – Jedna kropla palestyńskiej krwi jest warta więcej niż wszystkie pieniądze świata – powiedział saudyjski król Abdullah.