Kaczyński wchodzi w buty Tuska

Prawo i Sprawiedliwość na kongresie ograniczyło się do makijażu politycznego, nie przedstawiło ani taktyki, jak chce odzyskać władzę, ani przesłania na czas kryzysu – ocenia Ludwik Dorn, były wiceprezes PiS w rozmowie z Małgorzatą Subotić

Aktualizacja: 03.02.2009 07:10 Publikacja: 02.02.2009 19:44

Ludwik Dorn

Ludwik Dorn

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Rz: Jak pan ocenia zamianę Ziobro na Gęsicką jako twarzy PiS?[/b]

[b]Ludwik Dorn:[/b] To jest zabieg z dziedziny makijażu politycznego. Sprawstwo polityczne pani Gęsickiej jest mniej więcej takie samo jak pana Ziobry.

[b]Chyba jednak jest duże?[/b]

Mam inne zdanie.

[b]Czy prezes PiS po kongresie, to już inny Jarosław Kaczyński, czy ma tylko nową marynarkę i buty, jak złośliwe stwierdził jeden z blogerów?[/b]

Tak złośliwy bym nie był. Oczywiście jest to ten sam Jarosław Kaczyński. Jednak pod pewnymi względami na kongresie stała się rzecz istotna. Pan Kaczyński, który nadal ma dobre ucho, jeśli chodzi o nastroje w partii, uznał, że jej działacze są na granicy wytrzymałości. PiS nie może być bez końca rzucany do niepotrzebnych i z góry przegranych bitew. Ogłosił więc politykę pokoju, usłyszał ulgę i oklaski.

[b]Najwięcej oklasków dostał jednak, gdy powtarzał stare hasło, zero tolerancji dla przestępców?[/b]

Jest to stare hasło, do którego dopisał się premier Tusk. Nic więc dziwnego, że dostał oklaski. Ale teraz Kaczyński wchodzi w buty Tuska. I to po raz drugi.

[b]To kiedy był pierwszy raz?[/b]

Po wyborach 2007 r., wbrew moim radom i sprzeciwom, przyjął model totalnej, bardzo konfrontacyjnej opozycji wobec PO. Powoływał się na to, że to samo robiła wcześniej Platforma, i nie przyjmując argumentów, że jest inna sytuacja, inny układ sił. A teraz jego polityka pokoju jest kalką polityki miłości Tuska.

[b]Widzi pan w tym coś złego?[/b]

Jest realny kryzys gospodarczy, a kongres PiS nie przedstawia żadnego przesłania na trudny czas.

[b]Są chyba konkretne propozycje, postawienie na innowacje, wolność gospodarczą, informatyzację?[/b]

Są to propozycje słuszne, jest interesujący program antykryzysowy, ale nie jest to przesłanie polityczne na czas kryzysu. Rząd szuka 17 mld zł, co przypomina mi operacje z okresu PRL „szukamy 20 mld Edwarda Gierka”. Odpowiedzią na taką sytuację ze strony skutecznej opozycji powinno być przedstawienie własnej agendy i własnych priorytetów dla kraju. I podjęcie w tej sprawie sporu z rządem. Nie wiem, dlaczego oś podziału: Polska solidarna – Polska liberalna, która może bardzo dobrze opisywać różnice dokonywanych wyborów, została na kongresie przemilczana.

[b]O solidarnym państwie było chyba sporo?[/b]

Każde pojęcie polityczne jest pojęciem polemicznym. Tymczasem pan Kaczyński, ponieważ nałogowo uzależnił się od Tuska i jego polityki miłości, zlikwidował polityczny kontekst kongresu.

[b]Jakie są tego przejawy?[/b]

Był to kongres, który wysłał następujące przesłanie: – Słuchajcie, są co prawda pewne różnice między PiS a PO, ale nie są one duże. Rzecz polega na tym, że myśmy rządzili lepiej niż robi to teraz PO, ale gdybyśmy teraz rządzili, robilibyśmy to lepiej niż ona.

[b]Ale zauważył pan, że ani razu, przynajmniej w wystąpieniach prezesa, nie padło słowo Platforma?[/b]

Pan Kaczyński zlikwidował podstawowy problem: jaką opozycją ma być PiS. Wszystkie najważniejsze wystąpienia, w tym posłanki Grażyny Gęsickiej, były wystąpieniami przedstawicieli partii, która sądzi, że za pół roku będzie miała premiera i swoją Radę Ministrów. Nie została tam postawiona na kwestia problemu stosunku sił między PO a PiS.

[b]Czyli nie przedstawiono sposobu, jak dojść ponownie do władzy?[/b]

Nie. Nie było nic o tym, jaki mechanizm i dynamikę politycznych zmian w tym celu uruchomić. W pierwszym wystąpieniu prezesa padły dwa konkretne wskazania, dwie grupy społeczne, do których PiS chce się zwracać: emeryci i polska wieś. Tylko na wygranie wyborów to jest cokolwiek przymało.

[b]Emerytów i rencistów jest chyba z 10 milionów?[/b]

Ale to grupa niesłychanie zróżnicowana, nie pamiętam, aby w jakichkolwiek wyborach głosowała jednolicie.

[b]Nie widzi więc pan żadnych osiągnięć kongresu?[/b]

Widzę. Partia dowiedziała się, jaką opozycją ma nie być – taką jak przez ostatni rok. Ale jaką ma być, tego się nie dowiedziała. Dano też członkom PiS gwarancję, że nie będą wykrwawiani w niepotrzebnych bojach. To dużo. Może jest to początek. Pierwsza weryfikacja nastąpi w czerwcu, w wyborach do parlamentu europejskiego. I być może wówczas PiS przejdzie do następnego etapu dyskusji, co zrobić z partią, programem, a także z Jarosławem Kaczyńskim. Albo wyniki eurowyborów pokażą, że to, czego dokonano na kongresie, wystarczy. Zobaczymy, co będzie.

[b]Nie przywiązuje pan z byt dużej wagi do eurowyborów? Przecież są one specyficzne.[/b]

Są specyficzne, budzą małe zainteresowanie wyborców. Nie sądzę, aby frekwencja była wyższa niż 20 proc.

[b]No, właśnie.[/b]

Traktowane są jednak jako bardzo poważny test. Ich wyniki będą funkcjonowały w świadomości i elit politycznych i obywateli, także tych, którzy nie pójdą do urn, jako element samospełniającej się przepowiedni w krajowych wyborach parlamentarnych. Stąd bierze się ich waga.

[b]Jeśli PiS osiągnie drugi wynik, po PO to będzie wszystko w porządku?[/b]

Nie. Bo chodzi też o pokazany w tych wyborach stosunek sił między PO a PiS. Jeżeli różnica stosunku sił będzie taka jak przy najlepszych sondażach, czyli dwa do jednego, bądź taka jak przy najgorszych – trzy do jednego, to trzeba będzie postawić pytanie o kondycję partii, o jakość przywództwa, o polityczne przesłanie.

[b]Głównym przesłaniem pana listu do delegatów było: partia powinna wskazać Jarosławowi Kaczyńskiemu na kongresie jego miejsce. Czy tak się stało?[/b]

Napisałem też, że nie oczekuję przełomu. Być może ten proces bardzo powoli i po cichu się zaczyna, i dojdzie do jakiejś dyskusji podczas kolejnej tury kongresu, po eurowyborach. Partia otrzymała od prezesa Kaczyńskiego ważne zapewnienie i przyjęła je z radością: – Droga partio, nie będę machał tobą jak cepem i cię obijał. I to na razie wystarczyło.

[b]Nazwał pan PO wielką partią małych gierek. Jak nazwałby pan PiS?[/b]

PiS jest Samsonem, a pan Kaczyński Dalilą. Czekam aż PiS-owi odrosną włosy.

[b]Rz: Jak pan ocenia zamianę Ziobro na Gęsicką jako twarzy PiS?[/b]

[b]Ludwik Dorn:[/b] To jest zabieg z dziedziny makijażu politycznego. Sprawstwo polityczne pani Gęsickiej jest mniej więcej takie samo jak pana Ziobry.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!