30-letni Paweł mieszka w Belgii od czterech lat. Pracuje tam w dobrej klinice, założył rodzinę. O Brukseli, na przedmieściach której postawił niedawno okazały dom, mówi „moje miejsce na Ziemi”.
– Od liceum jeździł do Belgii z ojcem – opowiada pani Danuta, mama Pawła. – Ekipa budowlana była tak rozchwytywana, że nie nadążali z wykonywaniem zleceń. Życie za granicą spodobało mu się tak bardzo, że już wtedy zapowiadał wyjazd na stałe.
Ostatecznie Paweł opuścił rodzinne Siemiatycze miesiąc po skończeniu studiów medycznych w Lublinie. – Nawet nie szukał pracy w Polsce. Warunki, jakie zaproponowano mu w Brukseli, były w kraju nieosiągalne dla młodego człowieka. Tam zrobił staż, dostał etat i jest szczęśliwy – mówi jego mama.
[srodtytul]Pekaesem do Belgii[/srodtytul]
Takich rodzin w Siemiatyczach jest więcej. Migracja zarobkowa do Belgii zaczęła się już w latach 80.