[b]Rz: Pokaż mi swoich wrogów, a powiem ci, kim jesteś. Kto jest pańskim nieprzyjacielem?[/b]
Rozumiem, że nie chodzi panu o moich osobistych nieprzyjaciół. Zresztą dla mnie wrogiem nie jest konkretny człowiek czy grupa ludzi, lecz system kapitalistyczny.
[b]Którego należy nienawidzić? W książce „Kruchy absolut” pisze pan m.in.: „Droga do zwalczenia nienawiści etnicznej nie prowadzi w rzeczywistości przez jej bezpośrednią odwrotność, etniczną tolerancję. Wręcz przeciwnie – tego, czego nam trzeba, jest nawet jeszcze więcej nienawiści czysto politycznej, nienawiści skierowanej na wspólnego politycznego wroga”.[/b]
W tym miejscu odwołuję się akurat do Biblii i słów Chrystusa: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię (…). Czy myślicie, że przyszedłem dać wam pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam”. Ale to nie jest tak, że nie dostrzegam żadnych zalet kapitalizmu. Był to w końcu pierwszy system, który przyniósł ludziom wolność, dziś jednak wytwarza takie antagonizmy, że nie będzie mógł ich przezwyciężyć w ramach obecnych struktur. Liberalna wizja świata to iluzja. Chociaż, zdaje się, jesteśmy po przeciwnych stronach politycznej barykady, zgodzimy się zapewne, że w Chinach powstał system, który wymknął się znanym regułom. Mamy tam kapitalizm, który nie potrzebuje demokracji, żeby się reprodukować. Słyszy się czasem: Dajmy im jeszcze dziesięć lat, a demokracja sama do nich przyjdzie. Nie, nie przyjdzie. Na naszych największych wspólnych wrogów wyrastają – za sprawą liberałów – fundamentalizmy religijne, islamskie i inne. Ale zapomina się, że to sam kapitalizm, jeśli ich nie ustanowił, to przynajmniej umocnił je tak, że stały się jego częścią. Afganistan był w miarę świeckim państwem, dopiero interwencje zewnętrzne, dwubiegunowy konflikt będący elementem globalizacji zmieniły go w kraj fundamentalistyczny. Fundamentalizm jest ceną, jaką płacimy za zanik świeckiej lewicy, jej marginalizację, bo gdy ona ograniczyła, wyciszyła swoje roszczenia, w jakimś sensie przejęli je fundamentaliści właśnie. Nieprzypadkowo w krajach arabskich były wcześniej silne lewicowe partie świeckie.
[b]Odżegnuje się pan od wszelkich nacjonalizmów, ale zwróciłem uwagę, że z wyraźnym oburzeniem przywoływał pan wyrażoną kiedyś przez Emila Kusturicę opinię o Słoweńcach jako o „narodzie austriackich parobków”. Zabolało?[/b]