Zaczerpnięty z kwartetu smyczkowego Franza Schuberta tytuł wyznacza strukturę każdej z poszczególnych części. Rytuałowi przywracania głosu kobietom nieustannie towarzyszy śmierć jako symbol ich losu i przeznaczenia.
Jelinek przywołuje kobiece bohaterki baśniowe i współczesne. Śpiąca Królewna, Śnieżka, Jacqueline Kennedy, księżna Diana – wszystkie stały się bardziej mitem kobiecości niż rzeczywistymi osobami. Jelinek traktuje je przewrotnie – nazywa księżniczkami. Ale one zawdzięczają swoją pozycję przede wszystkim mężczyznom – mężom i ojcom.
Do pracy nad „Dramatami księżniczek” teatr zaprosił same kobiety. Maria Kwiecień, Agnieszka Korytkowska-Mazur, Małgorzata Głuchowska i niemiecka aktorka i lalkarka Suse Wächter pracowały niezależnie. Poszczególne części łączy scenografia stworzona przez Annę Baumgart. Prowokująca, bo odtwarzająca wnętrze piwnicy, w której Josef Fritzl przetrzymywał i gwałcił przez lata córkę.
– To jest rodzaj eksperymentu – mówi Agnieszka Korytkowska-Mazur, która przygotowała opowieść o Jackie Kennedy. – Teatralne narzędzia zostały zderzone z nieteatralnym tekstem i scenografią. Widz od początku ma poczuć się nieswojo.
Najpierw mamy wejść na czwarte piętro, gdzie mieści się Mała Scena, by później znaleźć się w piwnicy.