– Nie powiedziano niczego, o czym wcześniej byśmy nie słyszeli. Nie podali żadnych konkretów – mówi „Rz” Beata Gosiewska, wdowa po wicepremierze Przemysławie Gosiewskim (PiS), o wstępnym raporcie rosyjskiej komisji na temat przyczyn katastrofy.
Część rozmówców „Rz” – rodzin ofiar smoleńskiej tragedii – nie kryje rozczarowania dokumentem. Twierdzą, że było w nim za mało konkretów i nowych informacji. Mało wiarygodne wydaje im się też zapewnienie o braku zaniedbań rosyjskiej obsługi.
Beata Gosiewska jest wzburzona sugestią komisji, że zawinili piloci tupolewa. Na konferencji, choć oględnie, stwierdzono, że do katastrofy przyczynił się błąd ludzki. – Piloci zostali już zlinczowani, chociaż śledztwo jest na początkowym etapie i nie ma praktycznie żadnych dowodów, że to oni ponoszą odpowiedzialność – uważa wdowa. – Najłatwiej winę zrzucić na pilotów, którzy już nie żyją i nie mogą się bronić.
Z kolei mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik kilku rodzin ofiar, m.in. Jarosława Kaczyńskiego, zwraca uwagę, że padło wiele kategorycznych opinii, mimo że to dopiero wstępny raport. – Wiele stwierdzeń, jak choćby te, że wszystkie urządzenia w samolocie działały, a lotnisko było dobrze przygotowane, należy uznać za zdecydowanie przedwczesne i mało wiarygodne – mówi „Rz” mecenas. I pyta: – Skoro lotnisko było dobrze przygotowane, po co już po katastrofie zmieniano na nim żarówki?
Zdaniem Rogalskiego raport podaje tylko pewne hipotezy, które dopiero po otrzymaniu całości materiałów zebranych przez Rosjan musi zbadać polska prokuratura.