Tematyka ochrony zdrowia zdominowała prezydencką kampanię wyborczą. Na wczorajsze spotkanie przy okrągłym stole na temat służby zdrowia szef SLD Grzegorz Napieralski zaprosił Waldemara Pawlaka (PSL), premiera Donalda Tuska i kandydatów na prezydenta: Bronisława Komorowskiego (PO) i Jarosława Kaczyńskiego (PiS). Komorowski ani Tusk zaproszenia nie przyjęli. PO reprezentowała minister zdrowia Ewa Kopacz.
– Komorowski chowa się za kobietą – komentował w Radiu TOK FM rzecznik sztabu PiS Paweł Poncyljusz. Tusk tłumaczył, że jeśli okrągły stół nie ma być propagandową potyczką, to najwłaściwszą osobą przy nim jest minister zdrowia.
Spotkanie było zamknięte dla dziennikarzy. – Zaproponowałem, by eksperci wszystkich klubów parlamentarnych przedstawili najważniejsze sprawy, które trzeba załatwić i rozwiązać w służbie zdrowia – powiedział Napieralski po jego zakończeniu. Politycy mają na to tydzień.
– Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, kto jest za współpłaceniem za leczenie z pieniędzy prywatnych, czy szpitale mają być publiczne, prywatne czy skomercjalizowane. Jak mają być zatrudniani pracownicy. Dopiero potem można będzie szukać politycznego kompromisu – wylicza Bolesław Piecha z PiS, który był obecny na spotkaniu.
Jednak jakość toczącej się przedwyborczej debaty eksperci oceniają negatywnie. – W tej dyskusji pytania są źle postawione, a odpowiedzi nietrafne – mówi prof. Jacek Ruszkowski, ekspert służby zdrowia z Akademii Leona Koźmińskiego. I podaje przykłady: politycy żyją w przekonaniu, że jakość leczenia zależy od reform służby zdrowia. – Ważniejsze jest np., czy pacjenci nie nadużywają wizyt u lekarzy, czy nie zgłaszają się na nie zbyt późno. Czy nie brakuje lekarzy i pielęgniarek. Tych kwestii nie załatwi żadna reforma.