[b]Rz: Zostały trzy dni kampanii. Co zdecyduje o tym, kto wygra? Co będzie miało znaczenie? Spotkania z wyborcami, ostatnia debata, a może coś innego?[/b]
[b]dr Marcin Stencel, psycholog, prowadzi badania dotyczące osobowości polityków i ich wyborców:[/b] Jeśli zaiskrzy między kandydatami, decydująca rzeczywiście może być ostatnia debata. Pokazała to słynna już debata w 2007 r. między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim. Bezpośrednie pytania o to, „ile kosztują ziemniaki?” czy „ile zarabia pielęgniarka?”, przesądziły o zwycięstwie Platformy w wyborach do parlamentu.
Natomiast ostatnia debata w obecnej kampanii niewiele wniosła. Była co prawda całkiem merytoryczna, ale niestety, nudna, i nie sądzę, by zmobilizowała elektorat. Po Jarosławie Kaczyńskim było widać, że nie jest zadowolony ze swojego występu, odebrał go jako porażkę. Bronisław Komorowski natomiast od początku przyjął pozę zwycięzcy, co potwierdził następnego dnia, mówiąc publicznie, że „ma Kaczyńskiego w nosie”.
[b]Słusznie?[/b]
Nie. Historia lubi się powtarzać, a ten sam błąd popełnił w końcówce kampanii w 2005 r. Donald Tusk. W efekcie przegrał z Lechem Kaczyńskim.