To idzie via Radio Maryja.
To problem‚ z którym episkopat od lat sobie nie radzi.
Nie radzi‚ bo nie chce sobie z tym poradzić.
Ksiądz biskup naprawdę uważa‚ że Kościół nie powinien zabierać głosu w konflikcie‚ w który wplątano krzyż?
Byłem zwolennikiem tego‚ by się Kościół w to zupełnie nie angażował. A jeżeli zabrał głos‚ to dużo za późno. Wydaje się‚ że już samo porozumienie się w sprawie krzyża było jakimś otwarciem się na grę polityczną. Jest pomyłką utożsamianie krzyża jako symbolu religijnego z krzyżem‚ który już przestał być takim symbolem. Krzyż był najpierw symbolem hańby‚ potem zwycięstwa. A ponieważ był symbolem zwycięstwa‚ to każdy uzurpator chciał się na niego powoływać: krzyżowcy‚ Hitler‚ który prowadził wojnę z hasłem "Gott mit uns" itd. Bądźmy ostrożni z przypisywaniem wielkości znaku zbawienia każdej rzeczy‚ która ma kształt krzyża. Wielu modnisiów nosi krzyż nie po to‚ by go uczcić‚ ale by z niego zakpić.
A jeśli lewica‚ jak zapowiada‚ rozpocznie debatę o usuwaniu krzyży z miejsc publicznych‚ zabierze ksiądz biskup głos?
Wielokrotnie zabierałem głos w tej sprawie i będę to robił zawsze‚ gdy zajdzie potrzeba. Krzyż Chrystusowy jest mocniejszy od lewicy‚ a wojny z krzyżem jeszcze nikt nie wygrał.
Kto najbardziej straci na konflikcie o krzyż?
Pewnie wszyscy. Straci Kościół‚ bo zabrał głos dużo za późno‚ chociaż uważam‚ że nie powinien w ogóle się w to angażować. Straci państwo‚ bo jest bałagan; PiS‚ bo wywołał ten konflikt, i prezydent‚ bo brakło mu stanowczości w działaniu.
Może zyska lewica? Grzegorz Napieralski na fali tego sporu zapowiada złożenie w Sejmie projektów ustaw o liberalizacji aborcji‚ związkach partnerskich i parytetach.
Nawet gdyby się to udało‚ to co to ma za związek z Kościołem?
Dotyka nauczania Kościoła w sprawie aborcji‚ moralności.
Moralność to jest działanie zgodne z sumieniem. Jeżeli ktoś jest chrześcijaninem i ma wyrobione sumienie‚ to ustawy mu nie przeszkadzają. Jest faktem‚ że ludzie nieświadomi uważają‚ że jeżeli coś jest dozwolone prawem‚ to jest moralne.
Prawo ma też aspekt edukacyjny.
Powinno mieć‚ ale nie zawsze ma.
Wiele osób się boi‚ że konflikt o krzyż uruchomił siły‚ które mogą doprowadzić do polskiej odmiany zapateryzmu?
Zapatero (lewicowy premier Hiszpanii – red.) odchodzi w przeszłość. Jako potomek walczącego komunisty wygrał‚ bo był sprzyjający mu moment polityczny: zamach terrorystyczny w Madrycie‚ kwestia obecności wojsk w Iraku. Laicyzacja jest tendencją obecną w całej Europie i ma oblicze bardziej francuskie niż hiszpańskie.
A jak ocenić nocny happening przeciwników krzyża? Czy to nie było przełamanie jakiegoś tabu kulturowego w Polsce?
Tam słyszałem krzyk rozpaczy ludzi‚ którzy chcieli pokazać swoje oblicze‚ a pokazali‚ że są wewnętrznie martwi. Pokazali chamstwo. Pokazali, jak nisko może upaść człowiek‚ który powołuje się na tolerancję‚ a jest po prostu chamem.
Lewica domaga się wprowadzenia państwa świeckiego‚ zarzucając‚ że w Polsce rozdział państwa od Kościoła jest łamany. Ksiądz biskup w latach 90. jako sekretarz episkopatu‚ a potem szef komisji konkordatowej, ten porządek współtworzył.
To‚ o czym mówi lewica, to nie jest państwo świeckie‚ ale laickie‚ ateistyczne. Jego realizacja byłaby powrotem do czasów komuny. Państwo świeckie jest postulowane przez Kościół‚ bo i dla Kościoła państwo wyznaniowe byłoby nieszczęściem. To zaś‚ co mówi lewica o łamaniu konstytucyjnego rozdziału państwa od Kościoła, to są bzdury. Nikt nie wymyślił lepszego sposobu ułożenia stosunków państwo – Kościół od tego, co zostało zrobione. I tak jest nie tylko w Polsce. Mnóstwo państw na świecie ma konkordaty. Za pontyfikatu Jana Pawła II zawarto ponad 100 konkordatów. Jakieś drobne mechanizmy mogą ulec ulepszeniu‚ ale generalnie formuła‚ że państwo i Kościół to są dwie wspólnoty autonomiczne i niezależne‚ czyli rządzą się własnym prawem‚ ale dla dobra wspólnego współdziałają ze sobą‚ jest formułą trudną do zastąpienia‚ niemal idealną.
Obchody 30. rocznicy powstania "Solidarności" przebiegły w atmosferze podziałów. Jak ksiądz biskup je ocenia?
Obchodami się specjalnie nie przejmuję. Mnie niepokoi raczej to‚ że wielka idea solidarności‚ która była wypracowana przez naród‚ jest zawłaszczana przez jedną partię. "Solidarność" nie była propozycją jakiegoś konkretnego człowieka‚ ale była ideą narodu. To było wielkie wyczucie ludzi‚ że tylko tą drogą można dojść do wolności. Powalić komunizm bez wystrzału pistoletu – to jest nasze wielkie osiągnięcie. Idea solidarności jest naszym wielkim dorobkiem historycznym. To jest prawda‚ której trzeba bronić‚ propagować ją i iść z nią w świat.
Nie potrafimy tego zrobić?
Bo idea solidarności została przykryta grubą warstwą pychy‚ małości‚ prywaty, głupoty. Przypomina mi się Wyspiański: "miałeś chamie złoty róg‚ został ci się ino sznur".
Niczego się nie uczymy?
Nie potrafimy. Nie potrafimy wykorzystać sukcesów‚ bo jeżeli to jest sukces całego społeczeństwa‚ to dlaczego ktoś chce go zagarnąć dla siebie‚ zamiast powiedzieć: to jest nasze‚ wszystkich.
To‚ co miało miejsce w Gdańsku podczas obchodów rocznicy "S", po prostu kompromituje organizatorów‚ dzisiejszy związek zawodowy‚ który zawłaszczył nazwę "Solidarność"‚ ale do niej nie dorasta i przynosi Polsce wstyd.
Jak wrócić do ideałów "S"?
Trzeba wrócić do myślenia kategoriami dobra wspólnego‚ a nie partyjnego. Myślenia nie przeciw komuś‚ ale w kategoriach "jedni drugich brzemiona noście".
Bp Tadeusz Pieronek, w latach 1998 – 2010 przewodniczący Kościelnej Komisji Konkordatowej, były sekretarz generalny episkopatu (1993 – 1998) i rektor Papieskiej Akademii Teologicznej (1998 – 2004). Obecnie na emeryturze
rozmawiała Ewa K. Czaczkowska