Wypadek przeżyło dziesięć osób. Dziewięć z nich przebywa w szpitalu. Ich stan jest ciężki – podało Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Świadkowie wypadku twierdzili, że kierowca autobusu jadącego z Marhańca do Nikopolu w obwodzie dniepropietrowskim zachowywał się dziwnie. Najpierw zatrzymał się przed niestrzeżonym przejazdem kolejowym i czekał na zmianę sygnalizacji świetlnej. Później nagle ruszył. „Pasażerowie mówili mu, że jeszcze nie może jechać, bo jest czerwone światło, ale nie reagował. Nie mógł też nie widzieć zbliżającego się pociągu towarowego” – twierdziła agencja Ukraińskie Nowyny, powołując się na relacje świadków. Według portalu Ukraińska Prawda, gdy kierowca wjechał na przejazd i chciał przełączyć bieg, silnik zgasł.

Prokuratura w Dniepropietrowsku wszczęła śledztwo. Przedstawiciele kolei państwowych zapewniają, że sygnalizacja była sprawna, widoczność po obu stronach przejazdu wynosiła 700 metrów, a kierowca zignorował sygnały.

Na miejsce tragedii przybył prezydent Wiktor Janukowycz. Rodziny ofiar otrzymają po 12 tysięcy dolarów pomocy. Wsparcie zaoferował im także rosyjski prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Kondolencje w związku z tragedią przekazał Janukowyczowi prezydent RP Bronisław Komorowski. Środa została ogłoszona na Ukrainie dniem żałoby narodowej.