[b]Rz: SLD nie ukrywa, że jest gotów do współrządzenia po wyborach. Czy powinien pchać się do władzy w trudnych czasach?[/b]
[b]Marek Balicki, poseł SLD:[/b] To zależy, po co by to robił. Gdyby chodziło tylko o to, że część polityków lewicy jest głodna władzy, to nie miałoby to najmniejszego sensu.
Głównym kryterium przy podejmowaniu decyzji o ewentualnym współrządzeniu powinna być możliwość realizowania własnego programu. No i nie wyobrażam sobie współrządzenia z PiS. Jedyną możliwą koalicją byłaby współpraca z PO.
[b]SLD i PO mogą się dogadać pod względem programowym?[/b]
Sądzę, że ze strony PO jest możliwa daleko idąca zmiana stanowiska w różnych sprawach. Pokazała to decyzja premiera w sprawie OFE. Donald Tusk latem ubiegłego roku na spotkaniu z przedstawicielami OFE mówił, że składka wpływająca do funduszy nie będzie naruszona, tylko konieczne jest zmniejszenie prowizji. Tymczasem w grudniu oświadczył, że dwie trzecie składki przesuwamy z OFE do ZUS. Wykazał się więc dużą zdolnością do porzucenia pozycji liberalnych. Co prawda radykalna zmiana stanowiska przez szefa rządu, przy niezmienionych warunkach, nie jest dobrą cechą. W takiej sytuacji ludzie przestają ufać premierowi, bo nie wiedzą, kiedy mówi prawdę. Nie zmienia to jednak faktu, że Tusk poszedł na pozycje lewicowe, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem.