Tsunami grozi na Pacyfiku

Dramat w Japonii wywołał panikę wzdłuż wybrzeży Oceanu Spokojnego

Publikacja: 12.03.2011 01:26

Prognozy były nieubłagane. Po trzech godzinach wywołane wstrząsami tsunami miało osiągnąć Sachalin i Kuryle, po sześciu Filipiny, potem Hawaje, wybrzeże USA i Meksyku, a po 21 – Amerykę Południową. Im dalej, tym mniejsza miała być fala. Prognozy okazały się trafne. Znacznie osłabiona fala o wysokości ok. dwóch metrów dotarła 12 godzin po trzęsieniu ziemi do Filipin, Indonezji i wybrzeży USA, nie powodując większych szkód. Mężczyzna, który w upływie rzeki Klamarth w stanie Oregon usiłował sfotografować tsunami, został porwany przez falę.

Kuryle były najbliżej. Jak poinformowało Ministerstwo Spraw Nadzwyczajnych Rosji, z zagrożonych regionów ewakuowano 11 tysięcy osób. Informacji stamtąd dociera niewiele, agencja RIA Nowosti pisała, że w wiosce Małokurylskoje odnotowano falę o wysokości trzech metrów, w Jużno-Kurylsku – półtora metra, w wiosce Buriewiestnik – do dwóch metrów. – Nie ma paniki wśród ludności – zapewniał przedstawiciel służby prasowej ministerstwa.

Nie przeprowadzono ewakuacji z wyspy Iturup, choć odnotowano tam wstrząsy o sile

3 stopni w skali Richtera. Znajduje się tam bowiem tylko jednostka wojskowa, rozmieszczona na wzgórzu.

Do Filipin dotarła fala o wysokości zaledwie 60 cm – pisał "The Philippine Star". Prawdziwa panika zapanowała jednak w Indonezji. Ponieważ władze ostrzegały przed dwumetrowymi falami, tysiące osób uciekło ze swych domów. Niektórzy starali się własnymi samochodami dotrzeć na wyżej położone tereny, inni zbierali się w meczetach lub byli przez wojsko zabierani do koszar.

Tu wciąż żywa jest pamięć o tragedii z 2004 r., kiedy tsunami na Oceanie Indyjskim spowodowało śmierć ponad 230 tys. ludzi. Ale fala była niewielka, co najwyżej dziesięciocentymetrowa (taką odnotowano w północnej Halmaherze na północnych Molukach) – pisała "Jakarta Globe". Ostatecznie ostrzeżenie przed tsunami zostało odwołane.

Podobnie postąpiono i w innych krajach, m.in. w Australii i Nowej Zelandii, gdzie – jak się okazało – zagrożenia po prostu nie było. Do Markizów, grupy wysp należących do Polinezji Francuskiej, dotarła fala o wysokości trzech metrów. Kilka domów zostało zalanych, jednak nikt nie ucierpiał, bowiem mieszkańcy zostali wcześniej ewakuowani.

W obawie przed tsunami alarm ogłoszono również na zachodnim wybrzeżu USA. Dźwięk syren alarmowych wzywających do ewakuacji tysięcy ludzi rozległ się m.in. na Alasce i Hawajach. Do opuszczenia domów wezwano też mieszkańców niektórych rejonów Kalifornii.

Władze ostrzegały, że wywołane przez trzęsienie ziemi fale mogą mieć nawet dwa metry wysokości. Na Hawajach zamknięto więc wszystkie lotniska. Opustoszały plaże, a turyści zostali przeniesieni na najwyższe piętra hoteli albo w głąb lądu. Stali mieszkańcy rzucili się zaś do supermarketów, aby zgromadzić zapasy żywności na najbliższe dni.

Pierwsza fala tsunami, która dotarła na Hawaje w piątek po godzinie 14 polskiego czasu, była mniejsza, niż się spodziewano – zaledwie kilkadziesiąt centymetrów – i nie wyrządziła większych szkód. Eksperci ostrzegali jednak mieszkańców, aby trzymali się z dala od wybrzeża, bo kolejne fale mogą być o wiele groźniejsze.

Kiedy zamykaliśmy to wydanie "Rz" Ameryka Południowa przygotowywała się na dotarcie fali tsunami. Władzę Chile kazały ewakuować wybrzeże i wysunięte o 3500 km na morzu Wyspy Wielkanocne, a prezydent Ekwadoru Rafael Correa zarządził stan wyjątkowy w kraju i wstrzymał eksport ropy.

Opinia

Siergiej Tichocki Instytut Fizyki Ziemi w Moskwie

Tsunami nie zagraża naszemu krajowi. Kilkanaście tysięcy mieszkańców Wysp Kurylskich ewakuowano na wszelki wypadek, a szybki i dość sprawny przebieg tej ewakuacji świadczy o tym, że Rosja jest przygotowana na podobne zagrożenia. W tym kierunku są zresztą prowadzone poważne prace. Chodzi o rozbudowywanie systemu ostrzegającego przed uderzeniem tsunami u rosyjskich wybrzeży Oceanu Spokojnego. Państwo w ramach specjalnego programu istniejącego od kilku lat przeznacza także więcej pieniędzy na wzmacnianie budynków przed wstrząsami sejsmicznymi w miejscowościach na Kamczatce czy Sachalinie. Budowane są także nowe domy z wykorzystaniem odpowiedniej technologii. Rosyjscy naukowcy już wcześniej przewidywali, że w Japonii dojdzie do silniejszego niż zwykle trzęsienia ziemi. Pracownik naszego instytutu Aleksiej Lubaszkin mówił o tym trzy lata temu. Długoterminowe prognozy nie pozwalają jednak ustalić, kiedy dokładnie to nastąpi i w którym miejscu. Tak silnego trzęsienia ziemi w Japonii nie było od ponad stu lat, ale w Tokio są zwykle przygotowani na taką ewentualność. Proszę sobie wyobrazić, ile byłoby ofiar, gdyby do trzęsienia ziemi o podobnej skali doszło na przykład na Haiti? Tymczasem w Japonii zginęło stosunkowo niewiele osób.

—not. ta.s.

—ryb, ap, reuters

masz pytanie, wyślij e-mail do autorów p.koscinski@rp.pl j.przybylski@rp.pl

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!