- Muszę niestety stwierdzić, że zarówno w liczbach bezwzględnych jak i po przeliczeniu na dolary, budujemy rekordzistę - najdroższy stadion świata - uważa Edmund Obiała, który budował stadiony w Australii i Emiratach Arabskich, uczestniczył również w projektowaniu nowego Wembley.

Architekt zarzuca, że tłumaczenie kosztów stosowane przez osoby odpowiedzialne za budowę nie ma pokrycia w rzeczywistości. - W Polsce często przytacza się w celu usprawiedliwienia tak wysokich kosztów, przykład Wembley czy Emirates Stadium. Dane bierze się wówczas z Wikipedii, ale wiele osób zapomina, że na koszt tych stadionów wpływa także koszt wykupu gruntów (np. w przypadku Wembley to 126 mln funtów) oraz inwestycji towarzyszących - przypomina.

Obiała przekonuje, że koszt rozsuwanego dachu (będzie zamontowany na Narodowym - red.) nie musi znacząco podnosić ceny całej inwestycji. - Na Wembley koszt dachu zasuwanego wyniósł ok. 3 proc. kosztów budowy, a w Sydney koszt całej konstrukcji, która miała wspierać dach zamykany wynosił ok. 0,8 proc. - ripostuje.

Zwraca uwagę, że problemem może być nie tylko utrzymanie obiektu, ale również jego remont. Jego zdaniem co roku na fundusz remontowy należy odkładać kilkadziesiąt milionów złotych, by po dwudziestu latach móc odnowić stadion.