– Nosimy się z zamiarem stawiania zarzutów w śledztwie smoleńskim – oświadczył wczoraj naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski na konferencji podsumowującej ustalenia śledztwa w sprawie katastrofy Tu-154. Kto i kiedy je usłyszy, nie chciał zdradzić.
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie okoliczności katastrofy bada od roku i trzech miesięcy. Zgromadziła dotąd 248 tomów akt i przesłuchała ponad 900 świadków. Śledczy wykonali zaplanowane czynności. Czekają teraz na raport komisji szefa MSWiA Jerzego Millera.
Prokuratorzy przedstawili wczoraj wnioski płynące z analiz czarnej skrzynki Tu-154, która rejestrowała parametry lotu. Ekspertyzę sporządziła firma ATM, producent rejestratora.
– Systemy nie odnotowały żadnej nieprawidłowości w działaniu urządzeń samolotu – powiedział płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tłumaczył, że urządzenia pokładowe działały właściwie, a rejestratory nie zanotowały żadnych niesprawności do chwili uderzenia przez Tu-154 skrzydłem w drzewo. Nastąpiło to o godz. 8.40.59.
Rejestratory samolotu – jak mówił płk Szeląg – przestały działać ok. 1,5 – 2 sekund przed uderzeniem w ziemię. Przyczyną było wyłączenie instalacji elektrycznej.