Na gali wręczenia Orłów stulecia "Rzeczpospolitej" Agata Kulesza otrzymała nagrodę w kategorii Film i Teatr. 

- Niezależnie od tego, czy gra ofiarę wojennych gwałtów, stalinowską prokuratorkę noszącą w sobie ogromny ból, matkę, której syn został niewinnie skazany na 25 lat więzienia, alkoholiczkę nie przyznającą się do nałogu, gwiazdę mierzącą się ze śmiercią rodziców czy zagubioną mieszkankę bogatego osiedla -  pobudza w nas najgłębsze pokłady człowieczeństwa - argumentowała swoją decyzją kapituła nagrody.

"Rzeczpospolita": Jak Pani niesie ciężar tych wszystkich przeżyć, które doświadczyły pani bohaterki, które pokazują całe spektrum polskich kobiet. To chyba bardzo trudne, by zagrać to wszystko, co przeżyły pani bohaterki.

Tak, rzeczywiście. Zawsze śmieje się, że jestem specjalistką od tzw. silnych ofiar, czyli od kobiet, które znajdują się w opresji, ale jednak nadal walczą. Bardzo cieszę się, że takie role dostaje. Jest to dla mnie interesujące, ale jest też związane ze sposobem w jaki ja postrzegam świat i w jaki ja mogę się wyrazić. Lubię swoją drogę aktorską i w jaki sposób się to rozwinęło. Miejsce ,w którym teraz jestem, oczywiście też lubię. Wiem jak wygląda ten zawód, kiedy nie przynosi pełnej satysfakcji i znam momenty, kiedy jest ta satysfakcja. Cenię sobie różnorodność i to, że moje bohaterki są skomplikowane - daje mi kolejną zagadkę do rozwiązania. Wiem, że te role to moja własność i mam udział w tworzeniu ich.

Ostatnio bywa Pani tylko na galach i to związanych z Orłami. Niedawno była pani na gali "Orłów Polskich" - tym razem orzeł "Rzeczpospolitej". Proszę powiedzieć, jakim doświadczeniem był Pani najnowszy film "25 lat niewinności".

Historia wstrząsająca i nawet miałam trochę problem z przyjęciem tej nagrody. Byłam aktorką grającą matkę Tomasza Komendy i poczułam, że to jest nieadekwatne do tego wydarzenia, które się naprawdę zdarzyło. Dedykował tę nagrodę Teresie - matce TomaszaDlatego, że tylko tak mogłam oddać jej hołd. Ja dostałam nagrodę za coś, co zagrałam, a jej należą się wszystkie nagrody za to, co przeżyła. Kiedy przygotowywałam się do tej roli, to pamiętam, że chciałam przeczytać wszystkie książki Teresy, wywiady - może nie będę musiała się z nią spotkać. Ale spotkałyśmy się i bardzo cieszę się z tego spotkania, wiele rzeczy mi opowiedziała, które przydały mi się w budowaniu roli. Kiedy spojrzałam jej w oczy i zobaczyłam to cierpienie, o którym się tylko czyta czy słyszy ma swoja prawdziwą twarz, to jest emocjonalna petarda. Musiałam odejść na chwilę, bo przecież nie przeżyłam tego, co ona - mogę sobie tylko wyobrazić, a to i tak jest przerażające.

Z czym się Pani kojarzy "Rzeczpospolita"?

Z obiektywizmem.

Cała rozmowa: