– Była taka próba zmasowanego "ataku". Natychmiast po sygnałach od posłów zawiadomiliśmy o sprawie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni – potwierdza w rozmowie z "Rz" Zbigniew Jabłoński, dyrektor Ośrodka Informatyki Kancelarii Sejmu.
Bo jest wirus
Jak dowiedziała się "Rz", na początku sierpnia na sejmowe skrzynki poczty elektronicznej – najprawdopodobniej wszystkich parlamentarzystów – trafiły e-maile zatytułowane "Wiadomość administracyjna". Adres nadawcy spreparowano tak, by udawał wysłanego przez pracowników Sejmu.
– Pierwsze wrażenie było takie, że to wiadomość od Kancelarii Sejmu. Adres e-mailowy był sejmowy. Na dole listu znajdował się też dopisek sugerujący, że został on wysłany z serwera Sejm.pl – mówi "Rz" poseł PiS Tomasz Górski.
W e-mailu, do którego dotarła "Rz", mowa jest o konieczności modernizacji systemu poczty elektronicznej spowodowana jego zawirusowaniem. Jest też żądanie przekazania loginu i hasła, pozwalającego na dostęp do poselskiej skrzynki. Rzuca się w oczy niegramatyczna konstrukcja niektórych zdań. – To wzbudziło podejrzenia. Kancelaria Sejmu takich wiadomości nie wysyła – dodaje Górski.
Żart czy przestępstwo?
– Mój asystent, który jest biegły w sprawach informatycznych, sprawdził, skąd wysłano wiadomość. Uznał, że to fałszywka i zawiadomił Kancelarię Sejmu – zaznacza posłanka PiS Iwona Arent.