Błaszczykowski - kapitan po przejściach

Jakub Błaszczykowski. Podczas Euro reprezentację Polski będzie prowadził piłkarz, którego los nie oszczędzał

Publikacja: 20.03.2012 19:39

Błaszczykowski - kapitan po przejściach

Foto: ROL

Babcia Felicja mówiła mu, żeby się nie martwił, bo Maradona też był malutki. Poza tym miała nadzieję, że Kubuś przestał rosnąć przez zszargane nerwy i stres. W ósmej klasie miał 152 centymetry, nie trenował od roku, do szkoły chodził, bo mu kazali.

Pochodzi z małych Truskolasów, na dojazdy na treningi Rakowa Częstochowa poświęcał więcej czasu, niż trwały same zajęcia. Babcia Felicja robiła mu na drogę frytki, stał z nimi w ręku na mrozie i czekał na Pekaes. Wsi się nie wstydził, w klubie organizował mecze wieśniaków na miastowych i wygrywał.

Śmierć matki Anny była tematem tabu. O tym, że zabił ją nożem ojciec Kuby na oczach 11-letniego chłopca wiedzieli piłkarze, kilku dziennikarzy. Ci, którzy pisali o tragedii na łamach, mieli u Błaszczykowskiego szlaban na wywiady.

Palec w niebo

Przełamał się dwa lata temu w programie TVP "Niepokonani" prowadzonym przez Krzysztofa Ziemca. Zaprosił kamery do siebie, do Dortmundu, bo dotarło do niego, że to, co przeżył i jak sobie z tym poradził, może być motywacją dla innych.

– Nie było do kogo się przytulić, ze wszystkim zostałem sam. Czuję, że mama jest cały czas ze mną. Obserwuje mnie z tamtego świata i pomaga w podejmowaniu najważniejszych decyzji. – tłumaczył. To dla niej po każdym strzelonym golu wznosi palec w kierunku nieba.

Babcia Felicja z metalowych futryn do drzwi zrobiła taki sam użytek, jak większość polskich rodzin w tamtych czasach. Co miesiąc, piłując nowy znacznik, sprawdzała, czy Kuba zaczął rosnąć. Udało się, urósł bez żadnych kuracji hormonalnych (ma 175 cm). Babcia wzięła Kubę i jego brata Dawida pod swój dach, gdy ojciec chłopców trafił do więzienia i odebrano mu prawa rodzicielskie. Felicja, oprócz córki Anny, miała też syna, któremu dała na imię Jerzy.

Wujek Jurek

Jerzy Brzęczek był kapitanem reprezentacji Polski na igrzyskach w Barcelonie (1992), strzelił też gola Anglikom na Wembley. Wujek Jurek pojawiał się zawsze w trudnych momentach życia Kuby. Chłopcu trzeba było wmawiać, że może grać dobrze, bo nie wierzył nawet wówczas, gdy w Rakowie trenował w grupie z o trzy lata starszymi. Błaszczykowski mówi, że Brzęczek jest dla niego jak ojciec.

Technikę ćwiczył przez całe życie. Kopał piłkę o murek, na przerwach w szkole i koło domu. Twierdzi jednak, że nie byłby tym kim jest, gdyby nie doktor Jerzy Wielkoszyński. Przyjaciel trenera Oresta Lenczyka, zmarły dwa lata temu fizjolog, kazał Kubie chodzić na rękach, uczył techniki biegu. To Wielkoszyński stawiał go na nogi po kontuzjach, to do niego w 2008 roku, tuż przed Euro, chciał pojechać, by zdążyć chociaż na ostatni mecz grupowy z Chorwacją, ale nie zgodził się na to Leo Beenhakker.

Pierwsze zderzenie z ekstraklasą nie udało się. 17-letni Błaszczykowski w 2002 roku trafił do Górnika Zabrze i nie przebił się, uciekał z internatu. Brzęczek miał mu trochę za złe, że poddaje się bez walki, ale Kuba tłumaczył, że dalszy pobyt z rówieśnikami to jak równia pochyła – alkohol i narkotyki. Błaszczykowskiego koledzy nie lubili, bo z nimi nie imprezował. Uważano go za odludka, ciągle mówił i myślał o piłce.

W 2005 roku za 70 tysięcy złotych przeszedł z KS Częstochowa do Wisły Kraków. Ludzie mówili, że dyrektor Grzegorz Mielcarski kupił dzieciaka swojego kumpla Brzęczka, żeby mu przykrości nie robić. Co innego mówili trenerzy, rzucili 20-latka na głęboką wodę i zobaczyli, że nie tonie. Błaszczykowski bardzo szybko stał się gwiazdą ligi, zdążył w niej rozegrać raptem 51 spotkań, strzelił tylko trzy gole i raz został mistrzem, gdy ofertę nie do odrzucenia złożyła Borussia Dortmund.

Życie w Niemczech

Ponad trzy miliony euro dla klubu i wysokie zarobki  – Kuba wspomina, ile to godzin spędził, rozmawiając z babcią i wujkiem o tym, co zrobić, by te pieniądze go nie popsuły.

W Borussii dostrzegli szybko, że mógłby dać z siebie więcej, gdyby w swoje możliwości bardziej wierzył. Trener Thomas Doll brał go razem z innymi piłkarzami na kilkumetrowe wzniesienie i kazał skakać z zamkniętymi oczami. Na dole stali koledzy, którzy mieli go złapać.

W Dortmundzie najwięcej pomogli mu Brazylijczycy Tinga i  Dede, mimo że kiedy tam trafił, w klubie byli jeszcze Ebi Smolarek i Sebastian Tyrała, który ma polskie korzenie i nawet wystąpił w naszej reprezentacji.

Błaszczykowski zlitował się nad niemieckimi komentatorami i zgodził się, by na czarno-żółtej koszulce zamiast nazwiska umieścić napis "Kuba". Sam niemieckiego uczył się w szatni metodą prób i błędów.

Klopp mówi: nie

Mówią o nim, że jest dumny, przywiązany do rodziny, domu i kraju, w którym się wychował.

– Doll przydzielił mnie do pokoju z Chorwatem Mladenem Petriciem, a ten od razu powiedział, że w takim razie musi schować portfel. Natychmiast poprosiłem o zmianę pokoju – wspominał Błaszczykowski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Kariera Błaszczykowskiego w Niemczech jest harmonijna, ale nie błyskawiczna. Ma miejsce w pierwszym składzie, w 2008 roku zostaje nawet wybrany najlepszym piłkarzem klubu i zyskuje pseudonim Wirblewind (Wichura). Trudno jednak nazwać go gwiazdą Bundesligi. Sukcesy przyjdą razem z pojawieniem się nowego trenera – Juergena Kloppa. To on wprowadzi zespół na inny poziom.

W poprzednim sezonie Borussia została mistrzem, reprezentant Niemiec Mario Goetze uchodzi za jeden z największych talentów ligi i jesienią Błaszczykowski siada na ławce rezerwowych. Gdy  prosi o zgodę na transfer, Klopp mówi: nie. Sytuacja przed Euro 2012 jednak bardzo się poprawiła. Goetze leczy kontuzję, Kuba gra i to tak, że często trafia do jedenastki kolejki. Już nie wspomina o tym, że chce opuścić Dortmund.

W reprezentacji Polski debiutował w 2006 roku za kadencji Pawła Janasa. Na mundial do Niemiec nie pojechał, ale stał się kluczowym zawodnikiem u Leo Beenhakkera w wygranych eliminacjach Euro 2008. Z turnieju wykluczyła go kontuzja. Razem z Brzęczkiem próbował przekonać Beenhakkera, by wziął go do Austrii, ale Holender odpowiedział, że bardziej od sukcesu interesuje go zdrowie zawodnika. Wcześniej przyznawał: – Bez Kuby moja reprezentacja traci 50 procent mocy w ataku.

Jak żyć w luksusie

Błaszczykowski wrócił do kadry na przegrane eliminacje mundialu w RPA, a nowy selekcjoner Franciszek Smuda wskazał go nie tylko jako lidera drużyny, ale wybrał także jako partnera do rozmów. – To dla mnie urodzony przywódca. Wziął na siebie odpowiedzialność na boisku i poza nim – mówi Smuda. Błaszczykowski w reprezentacji rozegrał 49 meczów i strzelił osiem goli. W 2008 i 2010 roku zostaje wybrany piłkarzem roku w Polsce.

Latem 2010 żeni się z Agatą, dziewczyną poznaną jeszcze w Częstochowie. W kwietniu 2011 roku rodzi mu się córka – Oliwia. Martwi się, że po swoich doświadczeniach z dzieciństwa będzie ją rozpieszczał. W Borussii zarabia prawie dwa miliony euro rocznie, nigdy nie myślał, jak to jest żyć w takim luksusie. Uwielbia puzzle, zbiera piłkarskie koszulki. Jest bardzo religijny, bierze udział w akcji "Nie wstydzę się Jezusa". Babcię Felicję odwiedza regularnie. Stała się wielkim znawcą futbolu.

Lider idealny

Błaszczykowski nie był kapitanem w żadnej innej drużynie oprócz reprezentacji Polski. Werner Liczka, trener w Wiśle Kraków, po pierwszych zajęciach powiedział, że to niemożliwe, by taki piłkarz grał dotychczas w czwartej lidze. Leo Beenhakker tłumaczył mu, że jest najlepszy w drużynie, ale Kuba mu nie wierzył i najczęściej podawał piłkę do najbliżej stojącego partnera.

Juergen Klopp po objęciu sterów w Borussii powiedział mu: "Z tym potencjałem powinieneś być lepszy". Ale dopiero Smuda stwierdził, że jako kapitan poprowadzi Polskę na Euro 2012. Wcześniej kapitanem jego kadry był Michał Żewłakow.

Ktoś powiedział, że to trudna rola, bo polega na tłumaczeniu się z klęsk przed narodem, ale Błaszczykowski wydaje się liderem idealnym. Podniósł się z kolan, chociaż los prowadził z nim do przerwy 3:0. Po wielu korepetycjach u najlepszych profesorów nauczył się wierzyć w siebie. Teraz wiarą musi zarazić kolegów z reprezentacji.

W cyklu "Rzeczpospolitej" Euro 2012 pisaliśmy:

Nie ma życia poza Londynem

Babcia Felicja mówiła mu, żeby się nie martwił, bo Maradona też był malutki. Poza tym miała nadzieję, że Kubuś przestał rosnąć przez zszargane nerwy i stres. W ósmej klasie miał 152 centymetry, nie trenował od roku, do szkoły chodził, bo mu kazali.

Pochodzi z małych Truskolasów, na dojazdy na treningi Rakowa Częstochowa poświęcał więcej czasu, niż trwały same zajęcia. Babcia Felicja robiła mu na drogę frytki, stał z nimi w ręku na mrozie i czekał na Pekaes. Wsi się nie wstydził, w klubie organizował mecze wieśniaków na miastowych i wygrywał.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!