Są stadiony, nie ma pieniędzy

Prawie wszystkie polskie kluby zapowiadają oszczędności. Nowe stadiony to na razie nie zysk, lecz koszt

Publikacja: 16.04.2012 22:23

Wybudowany na Euro stadion Śląska Wrocław nie przynosi drużynie szczęścia i ciągle wymaga poprawek.

Wybudowany na Euro stadion Śląska Wrocław nie przynosi drużynie szczęścia i ciągle wymaga poprawek. Ostatnio piłkarze Oresta Lenczyka wrócili na stary obiekt przy Oporowskiej

Foto: PAP

Euro 2012 miało dać polskiej lidze paliwo na kolejne lata rozwoju. Ekstraklasa w kilka lat przeszła daleką drogę.

Transmisje telewizyjne są na najwyższym poziomie, obraz w okienku w niczym nie różni się od tego z Niemiec czy Anglii. Wprowadzono licencje zmuszające kluby do inwestowania w podgrzewane boiska i oświetlenie. Euro dało impuls – powstały stadiony nie tylko na turniej. Legia Warszawa, Wisła Kraków, Cracovia czy Zagłębie Lubin grają na pięknych, nowych obiektach.

Kiedy w 2007 roku UEFA przyznała Polsce organizację Euro, wiele klubów rozpoczęło akcję "mistrzostwo 2012". Właściciele liczyli, że turniej napędzi koniunkturę na futbol. Zagraniczni, dobrzy piłkarze przekonają się, że u nas jest cywilizacja, sponsorzy zobaczą spokojnych ludzi na trybunach, uwierzą, że tak jest zawsze i powiększą budżety, wykupując reklamy.

Jest odwrotnie. Giganci ostatnich lat zapowiadają cięcia – Wisła Kraków i Lech Poznań jeśli nie zakwalifikują się do europejskich pucharów, przejdą rewolucję. Śląsk Wrocław krezusem dzięki pieniądzom Zygmunta Solorza był tylko w marzeniach, nawet o Legii, która idzie po mistrzowski tytuł, plotkuje się, że jest na sprzedaż.

Wisła zgubiła się podczas starań o Ligę Mistrzów. Wybrała drogę na skróty. – To był jeden ze sposobów, okazał się nieskuteczny – mówi obecny wiceprezes Jacek Bednarz.

W Krakowie zatrudniono Holendrów – trenera Roberta Maaskanta i Stana Vackxa, który sprowadzał podstarzałe gwiazdki za darmo, ale oferując im wysokie kontrakty. Wiśle do Ligi Mistrzów zabrakło kilku minut w rewanżowym meczu z Apoelem Nikozja, a później domek z kart szybko się rozsypał. Wisła przegrała w tym sezonie dziewięć meczów, siedem zremisowała.

Wisła polska, ale biedna

Zdarzało się, że w pierwszym składzie  nie wybiegał żaden Polak, kibicom tak trudno było identyfikować się z drużyną, że trybuny nagle się wyludniły.  Bednarz obiecuje, że Wisła zmieni się na bardziej polską. Zmieni się też niestety jej budżet, który w roku Euro, zamiast wzrosnąć, zostanie zmniejszony o 20 procent. Aż dziewięciu piłkarzom kończą się kontrakty, te najbardziej kosztowne raczej nie zostaną przedłużone. Były już opóźnienia w wypłatach, Wisła znowu zapożyczała się u właściciela – Bogusława Cupiała.

Długo jako wzór klubu, który szybko przeszedł drogę do wielkości, stawiano Lecha. W Poznaniu stadion przebudowywano trybuna po trybunie, a ciągle się zapełniał. W 2010 roku drużyna wywalczyła mistrzostwo Polski. Ale później zaczęły się kłopoty – najpierw z kibicami. Gdy odebrano im część władzy na stadionie, frekwencja zmalała, 10 tysięcy ludzi na tak wielkim obiekcie wygląda jak garstka. Moda na Lecha w Poznaniu na razie poszła w zapomnienie. W następnym sezonie po mistrzostwie drużyna nie zakwalifikowała się nawet do europejskich pucharów. Szacuje się, że klub stracił 13 milionów złotych.

Wiadomo już, że rozgrywki 2012/13 będą jeszcze biedniejsze. Lech chce rzutem na taśmę wywalczyć prawo gry w Lidze Europejskiej, ale żegna się z dwoma sponsorami: Sokołowem i S'Oliver. Prezesi klubu przyznają, że latem sprzedadzą trzech, a może i czterech zawodników. Na pewno z Poznania wyjadą Semir Stilić i Grzegorz Wojtkowiak, odejdzie zapewne także Artjom Rudniew, ale cena za niego jest teraz dużo niższa niż wówczas, gdy strzelał trzy gole Juventusowi Turyn.

W Poznaniu właścicielem stadionu jest miasto, ono zarządzało obiektem dopóki trwała budowa. We wrześniu operatorem stadionu została spółka Marcelin Management, tworząca konsorcjum z Lechem Poznań.

– Jeśli Lech awansuje do Ligi Europejskiej, będzie można mówić o sukcesie finansowym. Jeśli nie – nie będzie tragedii. Lech jest zmuszony do szukania pieniędzy, bo stadion musi się utrzymać. A klub płaci 3 mln złotych samego podstawowego czynszu, bez względu na frekwencję. Musi więc zadbać, aby była jak największa – mówi Michał Prymas, pełnomocnik prezydenta Poznania ds. Euro 2012.

Pusta kasa Śląska

Liderem ekstraklasy po rundzie jesiennej był Śląsk Wrocław, ale to nie pomogło. Niedawno Włodzimierz Patalas z rady nadzorczej klubu stwierdził, że kasa jest pusta. Zespół dopiero przeniósł się na wielki, wybudowany na Euro stadion, ale okazało się, że miłość Zygmunta Solorza do klubu nie jest nieograniczona. Biznesmen spłaca wysokie kredyty i najchętniej finansowanie Śląska  na jakiś czas by zawiesił.

Nie wypaliły także plany z budową galerii handlowej na terenie stadionu. Śląsk potrzebuje sześciu milionów złotych, by  dokończyć rozgrywki. O mocarstwowych planach podbijania ekstraklasy i Europy nikt już nie wspomina.

Nowy wrocławski stadion wystartował hukiem silników Monster Jam, walką Tomasza Adamka z Witalijem Kliczką, koncertem George'a Michela i meczem Polska – Włochy. To wszystko działo się jesienią 2011 roku. Od tamtej pory zrobiono krok wstecz.

Nie tylko nie ma tego rodzaju imprez, ale jeszcze strajk ogłosili podwykonawcy czekający na zaległe pobory, a piłkarze przenieśli się na stary stadion przy ulicy Oporowskiej. W lutym operator stadionu, firma SMG, renegocjowała z miastem warunki finansowe umowy podpisanej na 12 lat. Wrocław ma spory problem.

Lechia spadnie?

W Gdańsku zmienił się zarządca stadionu. Lechia Operator była instytucją mało dynamiczną, więc prezydent miasta, do którego należy PGE Arena Gdańsk, zadecydował o zmianie operatora. Została nim spółka miejska o nazwie InvestGDA, mająca najpierw wyciągnąć stadion z zadłużenia, a potem na nim zarabiać.

– To było konieczne – mówi "Rz" Krzysztof Guzowski, pełnomocnik prezydenta miasta do spraw Euro 2012. – Od lipca 2011 roku na stadionie nie odbyła się żadna impreza nie piłkarska. Spółka Lechia Operator nie była w stanie zorganizować niczego poza meczami Lechii. Nie było koncertów, konferencji, niczego takiego, na czym stadion mógłby zarabiać. Nawet ich nie zaplanowała.

Miasto robi teraz coś w rodzaju bilansu otwarcia. Przygląda się umowom, zawiera nowe, chce przyciągnąć do Gdańska inwestorów, na których czekają powierzchnie biurowe. Dobrze, że jest podpisana pięcioletnia umowa z PGE, która za prawo do nazwy stadionu do roku 2016 zapłaci 35 mln złotych. Od czasu przeniesienia się klubu z ulicy Traugutta na nowy stadion średnia frekwencja na meczach Lechii znacznie wzrosła. Wynosi obecnie około 16,5 tysiąca kibiców i jest jedną z najwyższych w ekstraklasie. To jest w miarę stała grupa. Gdyby, nie daj Boże, Lechia spadła do I ligi, kibice raczej jej nie opuszczą. Nie boimy się więc, że stadion będzie świecił pustkami. A ponieważ po zakończeniu Euro stadionem będzie zarządzać InvestGDA, jesteśmy przekonani, że skończą się kłopoty – przekonuje Guzowski.

Same stadiony nie podniosą poziomu ligowej piłki, nie napełnią kasy klubom. Trzeba zainwestować też w atrakcje, dla których kibice zapełnialiby trybuny, najlepiej zainwestować w piłkarzy. Bez tego stadiony mogą stać się balastem nie tylko dla klubów, ale także dla miast.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!